jakże pozbawiona mocy, chęci, zapału i wigoru, czując się jak 80latka przeokrutnie narzekam na pogodę, która parszywie uniemożliwia wyjścia na miasto, coby podziwiać jego skazitelność, doprowadzającą do zgagi.
ciężko jest pomyśleć mi : " oho, w niedziele 18stka, można będzie tacie skoczyć po piwo do biedronki " czas zdecydowanie za szybko mi ucieka, bo przecież jeszcze pamiętam, gdy byłam mała, wyobrażałam sobie siebie jako pełnoletnią już osobę.
uciekam do lekarza.