stwierdzam wszem i wobec, że nasze lekcje gitary są jedyne w swoim rodzaju.
- to zagramy barkę?
- NIIIIIEEEEEE!!!!
- to może Fdura jeszcze?
- nie, to może jednak barkę, barkę noo...
- a może barkę na Fdurze? tak też mogę zrobić... zamiast wszystkich akordów damy Fdur...
- to jak tam będzie wszędzie Fdur to możemy go złapać na początku i na nim skończyć? to może być.
- tak?
- tak
- taak?
- TAK.
- taaaak?
- ...brakuje mi takiego 'no to piszemy'
(po naszym wykonaniu)
- ej, ja nie wiedziałam, że ta piosenka jest taka wolna.
- wiecie, ja kiedyś miałem taką uczennicę, która jak jej coś nie wychodziło to płakała... i nie wiedziałem kompletnie co wtedy robić, więc wiecieee, to jest taka mała podpowiedź... bo wy jesteście staarsze, to jak zaczniecie płakać to ja już kompletnie nie będę wiedział co zrobić.
(gramy jedną piosenkę, drugą...)
- a teraz tą z Fdurem...
- może niiee...
- to na 1 2 3 zaczynamy płakać? ;d
- no, to napiszemy sobie nową piosenkę...
- łatwa?
- taaak. tam może h7 damy, bo dawno nie graliśmy, A WY H7 TAK LUBICIE.
- NIIIIEEEEEEEEEEEEEEE!!
- dziewczyny, powiedzcie mi, jak to jest? że ja wyczuwam, że czegoś nie umiecie i daję wam tego więcej i więęęcej... nie, żeby jakaś złośliwość...
- proszę pana, bo wie pan, ja sobie nie mogę poradzić z amolem...
- a mi Gdur tak jakoś słabo idzie...
itp.