photoblog.pl
Załóż konto
Ważne!

Zdjęcie widoczne dla użytkowników posiadających konto PRO

Kup konto PRO
Dodane 1 LUTEGO 2009 , exif
34
Dodano: 1 LUTEGO 2009
mam problem. ze sobą. rok temu, o tej porze, tego dnia - byłam najszczęśliwszym człowiekiem na całej kuli ziemskiej. dzień wcześniej po raz pierwszy w życiu zajęłam pierwsze miejsce na zawodach. była dyskoteka w szkole, po której to po raz drugi w swoim życiu odbyłam długi spacer do okoła osiedla z Nim. odprowadził mnie, siedzieliśmy pod klatką na ławce. śpieszył się do domu, więc - mimo późnej godziny - zapowiedziałam, że go odprowadzę. szliśmy ulicą i opowiadał mi o swojej chorobie, po raz pierwszy, mimo, że rozmów odbyliśmy już sporo. mówił, że zastrzyki utrzymują go przy życiu i że bał mi się o tym powiedzieć, bo bał się, że odsunę się od niego. miałam ochotę się na niego rzucić, wyściskać za wszystkie czasy, zacałować, krzyczeć, że nie odsunę się od niego, obiecywać, że nigdy, przenigdy go nie zostawię. odprowadziłam go pod ten dom, staliśmy w ciszy i patrzyliśmy sobie w oczy. motylki szalały mi w żołądku. miesiąc później każdego dnia, o każdej porze rzucałam się na niego, wyściskiwałam go za wszystkie czasy, całowałam, krzyczałam, że się od niego nie odsunę i obiecywałam, że nigdy, przenigdy go już nie zostawię. mimo, że on nie był taki, jakbym chciała, mimo, że nic nie było tak jak być powinno... było niesamowicie. byłam szczęśliwa. dużo bym dla niego zrobiła, naprawdę. ten, kto powiedział, że prawdziwa miłość nigdy się nie kończy - kłamał. bo nasza się skończyła. rozstaliśmy się w drugiej połowie maja, urwał nam się kontakt. tak naprawdę nie gadaliśmy niemal w ogóle. trafiliśmy razem na te zawody, w białymstoku, w grudniu. więź między nami powróciła, tym razem w postaci przyjaźni. zrozumiałam tam, że wiem o nim wszystko, że znam go jak brata. on o mnie również. głupotą byłoby więc traktować kogoś - komu kiedyś mówiło się wszystko i na wszystko się pozwalało - jak odległego znajomego. bo my wcale nie jesteśmy odległymi znajomymi. między nami jest więź, nie uczucie, tylko więź, której nie złamie nawet jego dziewczyna. wiem, że ostatnio jakoś dziwnie o nim sporo piszę, ale to był najlepszy przykład w tej sytuacji. nie chodzi mi o to, że ciągle coś do niego czuję (czy ja nie za często się z tego tłumaczę?), tylko brakuje mi motylków w żołądku. po rozstaniu z nim czułam je tylko raz, ale to była głupota, a nie motylki. chociaż przewijało i ciągle mi się przewija przez palce masa chłopaków, i 80% z nich jest lepszych od tamtego, to... czuję, że tamten był wyjątkowy. bo mimo, że za nim nie tęsknię, nie brakuje mi go, w końcu rozstanie to był też mój wybór... to jednak to właśnie on - nie dziesiątki chłopaków przed nim, ani nie dziesiątki chłopaków po nim - nauczył mnie "kochać" (to chyba za duże słowo, nie?) pomimo wszystko. wiem, że jeszcze czas, że życie przede mną, ale ostatnio coraz częściej nachodzi mnie myśl, że drugiej takiej osoby nie znajdę. no fakt, jak to ostatnio wynikło z rozmowy, iż ma to być chłopak słuchający Myslovitz... bo taki to jest jeden na tysiąc. a z wszystkich, których znam to tylko dla mojego brata Rojek jest bogiem (: ale to jakoś tutaj jest mniej ważne. boję się samej siebie, bo mimo iż teraz wiem, że mogłabym, naprawdę mogłabym mieć chłopaka i to nie jednego, to ja po prostu... nie chcę. może to dlatego, że żaden z tych - którzy by chcieli, abym ja chciała - nie słucha Myslovitz. a może właśnie dlatego, że ja już nie potrafię go mieć. może Sekta miał rację. może ja faktycznie urodziłam się zakochana w kilku osobach, tylko teraz muszę je znaleźć. może miał też racje mówiąc, że dla mnie nie liczy się ani charakter, ani wygląd. może Grucha miał rację, mówiąc, że czeka na mnie chłopak lepszy od niego. tylko gdzie? to chore, ale ja ostatnio boję się być sama. ale jednocześnie słucham naprzemian tych obiecujących mi bukiet kwiatów pod drzwiami i tych, którzy mogą dla mnie zacząć słuchać Myslovitz. słucham ich... i wiem, że gdyby nie oni to byłoby pusto. ale co z tego, skoro i tak jest pusto? czekam każdego dnia, aż stanie się coś, co to zmieni. bo co ja mogę sama zmienić? no właśnie, gówno. ponad rok temu, jak byłam małą, głupią hotnastką to pietia podczas każdej rozmowy mówił mi, żebym nie szukała miłości, tylko pozwoliła jej znaleźć mnie. wiecie, że to pamiętam? ale ja ostatnio boję się wszystkiego, czego mogę się bać. nachodzą mnie myśli, że pewnego dnia skończę w szpitalu i ktoś stanie nademną i powie, że miałam tyle planów, tyle ambicji. nie znoszę tej myśli, ale ona przychodzi do mnie bardzo często. boję się, że nie zdążę zrobić tego, co chcę zrobić, a moja urwana w połowie praca będzie tylko wspomnieniem. chociaż dzisiaj tak naprawdę nie jest mi źle, to równie bardzo boję się tego, że zostanę sama. nieważne. musiałam gdzieś pomarudzić. jeżeli jest ktoś, kto w ogóle to przeczytał... zostawcie chociażby pusty komentarz. branoc.

Komentarze

irekmelon Jak widzisz nawet TAAAKI Melon, może mieć podobne problemy :P
03/02/2009 16:18:02
irekmelon z tą różnicą, że nie chodziło o chłopaka xD
02/02/2009 22:50:06
~sekta Co? xDDDDDDDDDDDDDDDD
02/02/2009 16:08:07
~zylwek ps. NIE MASZ TYCH ZDJĘĆ?! yy?!
02/02/2009 15:10:20
~zylwek kaloryfer.
02/02/2009 15:09:01
dzagna Przeczytałam.
Ha,to z tymi niespełnionymi ambicjami brzmi mi bardzo znajomo.
02/02/2009 15:03:23
irekmelon Mogę zrobić Kopiuj i wkleić do siebie?
02/02/2009 14:59:57
szyt ajjj sekta sekta;d
01/02/2009 23:50:55
~sekta Prosim :D A tak off-top to dzieki za dużą literę w przezwisku xD treści nie skomentuje bo to dla mnie za trudny temat...
01/02/2009 23:47:47
~sekta
01/02/2009 23:46:23

Informacje o szyt


Inni zdjęcia: Wakajki milionvoicesinmysoulCd. downwardspiral1543 akcentovaŻycie to chwila pragnezycpelniazycia:) dorcia2700Noin zniknę... najprawdopodobniejnieNarodowo. ezekh114Mokry ślizg bluebird11Kos jerklufoto:* patrusia1991gd