Nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie lubię poniedziałku,
bo ten dzień mi przynosi pecha.
Nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie lubię poniedziałku,
a Polska dziś wybrała Lecha.
Jakże optymistycznie zaczęłam wpis. Wybiłam sobie palca u nogi, chociaż nie wiedziałam nawet, że tak można. Boooooooooooooooooooooooli. Doszłam do jakże zaskakującego wniosku, iż jestem gruba. W tym tygodniu jeszcze wpieprzam słodycze, a od następnego odchudzanie, podejście 1234244543245352. Aj lajk it.
Bo my z Zylffffkiem uwielbiamy imię Dorian!!
Omg, 'milowy las' za mną chodzi. Tak się tylko zastanawiam, kiedy słowa tej piosenki przytoczę. Kiedy będą pasowały... Psychika mi siada, z dnia na dzień, powoli.