[i]Z przyklejonym uśmiechem na twarzy, choć ubraną w monotonię. Szczypię się, ale nie, to nie jest sen. Codziennie budzę sie po to, aby zmierzyć się z życiem. Wszystko potrafię, wszystko mogę, muszę tylko chcieć.
( ... )
Może nie każdy wie jak to jest stracić kogoś kto był jedyną pewną rzeczą w naszym życiu. Nie wiedzieć, że sprawialiśmy mu ból obojętnością. Narzekając na każdy dzień, w którym zatruwał nam życie. Zwracając uwagę na fakt, że był to każdy dzień tygodnia, miesiąca, roku... ( ... ) Rzucać słuchawką. Wyrzucać kwiaty do śmietnika. Zamazywać markerem każde serce i uciekać od tego jak się da. Jak to jest... jak to jest obudzić się pewnego ranka i nie zobaczyć nikogo pod bramą? ( ... ) Czy czuje się wtedy ulgę? Czy może ucisk pod sercem? ( ... ) Jak to jest gdy w tym momencie nikt nie otworzy nam drzwi? Chyba mogę z czystym sumieniem odpowiedzieć, że wtedy mieszka się na wycieraczce. Po prostu mieszka raz co raz naciskając dzwonek i pukając do drzwi. Choć to już wcale nie ma sensu, iskierka nadziei ciągle płonie. Już nikt nigdy nie otworzy nam drzwi i nawet nie wiecie jak bardzo się wtedy żałuje każdego odrzuconego połączenia ( ... ).
Kiedy wraca się do życia codziennego, tj. do własnego domu, wyczekuje się jakiejkolwiek osoby czekającej rano pod domem. Już wszystko jedno czy będzie to wysoki blondyn, czy niski brunet. Czy nowy, czy ciągle ten sam...
Słowo daję, że jeśli w takim momencie ktoś zapuka do drzwi to rzuca się mu na ramiona bez względu na wszystko. Żałuję się wszystkiego i jak nigdy cieszy się tym co się ma. Już nigdy nie odrzuca się połączenia, nie wyrzuca kwiatów do kosza i nie zamyka drzwi przed nosem. Jest się do końca życia szczęśliwym.
( ... )
Bo myślę o nim każdego ranka gdy otwieram oczy. Mam też jego obraz przed oczami kiedy zapinam rano łańcuszek i wieczorem gdy go odpinam. Wracam myślami do niego na każdym nieudanym sprawdzianie i podczas każdego obiadu. Nie potrafiłabym zamknąć tego rozdziału, przestać o nim myśleć, pozbyć się każdego wspomnienia. Jest moim chłopakiem, o którym myślę o każdej porze dnia i nocy. Że kiedy go nie ma to jest pusto.
( ... )
Zmieniliśmy się bardzo. Ja i on. ( ... ) Naszych myśli nie da się opisać. My po prostu jesteśmy. Jak gliniarz i jego pistolet, jak naleśnik i syrop klonowy, jak Los i Angeles. A to co jest między nami jest rzeczą zbyt dużą by ją zamknąć w kilka sztywnych ram. Zbyt dużą by ją w cokolwiek zamknąć. I zbyt absurdalną by to zrozumieli szarzy ludzie. Zupełnie tacy, jakich codziennie mijamy na ulicy, wpatrzeni w swoje własne, monotonne życie. Jakby ktoś mi kazał jednym słowem opisać zakochanych ludzi użyłabym słowa 'kolorowi'. Tak, kolorowi w szarym tłumie.
Wiesz, ja mogłabym dla ciebie żyć. Kocham twój uśmiech, twój styl chodzenia, kaszlenia, drapania się po głowie i wiązania buta. Ja tobą chcę oddychać i zaspokajać głód. Mogłabym pić z twych ust i być już zawsze z tobą.
Mogę też napisać, że przy tobie serce w jednym momencie mi zwalnia i przyspiesza i uginają się pode mną nogi. Ale miłości nie da się tak łatwo opisać słowami. Miłości nie opisze nawet najlepszy pisarz, żadnym drżeniem warg, przyspieszonymi tętnami, ani dreszczami. Miłość to nie jest porządanie, nie euforia, nie przywiązanie. Mówią, że miłość wiele daje, nigdy nie zabiera. Ale kiedy to nie prawda. Miłość zabiera więcej niż nam się samym może wydawać. ( ... ) Nie pytaj o coś, czego nie ma sposobu, aby wytłumaczyć. Co się tylko czuje. Tylko i wyłącznie. Miłość po prostu jest. Bez definicji.[/i]
[b]Ładne to to, nie?
Buhaha. Nadużywam słodyczy, będę gruba. Baaa! ja jestem gruba.
idę z psem.
2 miesiące.[/b]
[i]na krótką ryzykowną chwilę porywam cię zacieram ślad
odstawiam na bok życie ta gra jest tego warta
(...) w potoku twoich włosów w ramionach twoich ust
(...) tak jak prawdziwi kochankowie bohaterowie starych ksiąg
wypijmy tę truciznę ostatnią naszą podróż
dotykaj mnie i całuj jak prawdziwi kochankowie
nie liczmy swych oddechów [/i]