ja z Niką, pod szatnią, na parapecie, no.
daaawno, dawno temu, za siedmioma górami... i pamiętam nawet, że to zadanie co wtedy przepisywałyśmy, to z wosu było! xd
jem sobie to takie lekkie pieczywo z wasy, powtarzając, że nie będę szukać tych czekolad, które wczoraj znalazłam i dałam mojej mamie, żeby schowała, bo Justysia się odchudza. nie będę ich szukać, bo wiem gdzie mogą być (czyli, że są) i jeszcze mogłabym je zjeść! ps. wybrudziłam se spodnie keczupem.
i dzisiaj był fajny dzień, a jutro ten jebany sprawdzian z bioli, na który niiiic nie umiem i nic się nie naumiem ofc. bo nawet nie wiem z czego to. a zresztą nie mam czasu. odkurzyć muszę. młahaha.
aaaa tak po za tym to spoko loko luz i spontan. jutro na 8.50, boże, mogę spać o pół godziny dłużej ! ;) i dwie infy, więc luuz.
dzisiaj normalnie głupawka, że szok, a mnie tak gaaardło boli.
K: możemy się ich zapytać czy będą z nami chodzić na tańce/tańczyć
N: a kto to jest?
K: nie wiem, nie znam, ale możemy poznać
K: oddaj tą kartkę patafianie!
K: [wrzeszczy na remiego]
Y: i powiedz mu, żeby oddał mi gre
K: [uderza go] i oddaj mu gre!
(karo i nika chcą zabić remiego za kartkę, w końcu jak nie klęczał to uciekł i one do nas podchodzą)
Z: i co?
N: zgodził się z nami tańczyć
J: mwahaha
Z: no, to weźmiemy sobie wuefistów, justa Kołodzieja, karo tego z geografii...
J: kto to łukasz p. ?
K: łukasz po-noga?
Prs: ale ja nie chcę mieć dzieci!
J: ale już za późno!
(na fizyce karo daje peresowi kartke, on ma jej opisać ale tylko cośtam se bazgrze)
J: ej ja też chcę autograf peresa!
K: co tam pisze?
Prs: nie mam czasu
J: ej a peres misiu...
Prs: nie mów do mnie misiu!
J: a jak?
Prs: panie prezesie
J: no więc panie prezesie misiu
(idziemy z zylwkiem do wuce, znaczy już była lekcja, ale dobraaa tam)
Z: tu? a nie, tu to fizyka
J: tak tak, my tam wchodzimy...
Z: i 'co chciałyście dziewczynki?' 'a nie, my do ubikacji'
J: buhaha
(stoimy przed prawidłowymi drzwiami)
J: ejj, a jak tam serio będzie klasa!?
Z: ty pierwsza!
J: bujaj sie (otwieram drzwi) dzień doobry.. hehe.
(siedze na parapecie i wiążę buta)
J: dzisiaj jakieś święto nie?
Z: no, który dzisiaj?
J: 27
Z: noo, to święto, bo jutro jest... 28. a po 28 jest znowu 29. a po 29 jest...
J: mamy luty, 29 dni.
Z: a tak, to potem jest 1 marzec. a potem drugi marzec!
J: a co jest drugiego marca?
Z: sobota.
J: buhaha, na pewno jest jakieś święto. konstytucja 2 marca czy coś w tym stylu
J: okej zylwek, teraz pobijamy nasz życiowy rekord. ile to było? 7?
Z: ~śmiech~
Z: masz, masz, masz!
J: nie dygaj, nie nerwuj sie, wyluzuj, tejk it isi!
Z: za dużo cukru... za dużo fugi chciałam powiedzieć ;)
J: zylwek, przedawkowałaś łodzie podwodne...
(gramy w siate, my z p. rusnarczykiem w drużynie)
pP: aut!
jakiś gościu z ping ponga: pole!
J: który to!?
(nika odbiła piłke, którą miała odbić potem karo)
K: gdzie to jest!?
(zylwek mi podała piłkę, którą odbiłam zamiast złapać
gramy, ja mam odbić piłkę)
Z: boże, ona złapie!
(mamy grać na trzy ofc, zylwek odbija)
pP: jeden!
(piłka uderza o ściane)
J: i pół
Z: no bo p. Przemek z nami gra, a wyobrażasz sobie Kłode który z nami gra?
J: ją czy jego?
Z: obojętnie.
J: a wyobrażasz sobie... wyobrażasz sobie Bułkę!?
Z: buhaha, ej wyobrażacie sobie Bułkę?
K: tak! albo panią D!
Z: buhaha, ona nie umie grać
K: odbijała by w siatce
J: ale w siatce się odbija.
K: ale ona odbijałaby siatke... zniżałaby siatke jakby piłka leciała
J: buhaha, ej zylwek, mam nowy beszt, twoja stara zniża siatkę jak leci piłka
Z: mwahaha
K: beatka zamknij drzwi
(beatka wyszła i nie zamknęła drzwi)
K: mówię, do cholery beata zamknij drzwi!!
J: ...no i my gadmay i ja mówię, że dzisiaj 27 jest, to znaczy okrągła....
N: nie justa, nie jest okrągła! sama siódemka na końcu to już w ogóle!
(szatnia zamknięta, karo puka, nika z buta...)
J: ej ja też chcę!
(drzwi się otwierają)
N: czekajcie, justa też chce!
(kopię z buta w otwarte drzwi ;) )
Z: odmieńmy to. mianownik kto co pierożki rusnarczyka
J: komu czemu pierożkom rusnarczyka
Z: buhaha, kogo co widze... nie, ja nie widze pierożków
( ... )
J: wołacz kto co... ej nie, wołacz to nie kto co :D
Z: muhaha 'ej pierożki rusnarczyka'
Z: justa czy ty mi możesz powiedzieć co tu pisze?
J: buhaha, czekaj przeczytam [ej, jak to leciało? coś w stylu ppwzjdgpw.ma.mngag]
Z: karo karo, co tu pisze?
K: marcin ma noge
Z: nie, to na końcu
(...)
Z: wiem! moja mama sie pyta czy przyjde na nogach!
J: buhaha, twoja mama uczy sie pisać w t9?
K: ej, a ty powiedz mu...
J: czekaj chwile
K: powiedz mu... no bo, kuba powiedział, że my to w ogóle jesteśmy noł koment, a my jesteśmy koment!