oszalałam na punkcie tego zdjęcia. ach, Gary, Gary, mój humorzasty czarodzieju. zaraz... czarodzieju? chyba nie tylko. jesteś SUICIDAL MAN! ale to tak na marginesie, dla mnie mało istotny fakt. i tak Cię kocham, panie Thain.
wróciłam właśnie do korzeni, czyli do progresywnego rocka. już niedługą przyjdzie era Uriah Heep.
tymczasem mam weekend z muzyką wysokich lotów. z zespołem nikomu nie znanym - Kansas.
w ogóle cieszę się, że umiem grać na skrzypcach. kiedyś z pewnością to wykorzystam, kiedy sama będę tworzyć muzykę progresywną. wysokich lotów, jak na pilota przystało.
+ jak ja nienawidzę szkoły. NIENAWIDZĘ. muszę się pouczyć. nawet obiecałam mamie. i zacząć się ratować. kurwa, ale farsa.
+ powoli odliczam czas do koncertu Nazareth. jakoś nadal nie mogę uwierzyć, że zobaczę jeden z zespołów mojego dzieciństwa.