Jak pojechałam, to tak ku wspomnieniu wstawię.
Nie mam pojęcia, co napisać o 2012.
Na pewno był lepszy niż 2011.
Trochę się zmieniło. Trochę na lepsze, troszkę na gorsze. Jak zawsze.
Przybyło mi dwóch braci do wielkiej szkolnej rodziny, wiele wspomnień i skojarzeń, które wywołują uśmiech, kilka mniej wesołych doświadczeń, które mnie czegoś nauczyły, poznałam kolejne genialne utwory (i kilka takich, które genialne nie są, za to mocno zryły mi resztki mózgu), ku własnej radości więcej czytałam, zarówno książek jak i opowiadań (tutaj przeważa ilość tych mógoryjnych, chociaż były takie, które dały do myślenia i były wartościowe), spełniłam swoje marzenie wyjazdu do Szkocji...ogólnie, nie było źle.
Nawet udało mi się spełnić jedno ze swoich postanowień noworocznych. Nie żałuję, że nie spełniłam innych, w ogólnym rozrachunku wyszłam na plus.
W 2013 wchodzę z nowymi postanowieniami i nowymi planami, które mam ambitny zamiar spełnić. Lista rzeczy, które miałam zrobić przed osiemnastką wciąż jest otwarta, a "ja mam czas".
Jakoś będzie. Oby.
I wiele, wiele innych...