Huśtawki nastrojów doprowadzały ją do szału. Ciągłe powroty wspomnień też. Chciała się od tego wszystkiego oderwać. Nie ma tutaj nikogo, prócz watahy karaluchów. Nie umie sobie z nimi poradzić, bo jak? Nie da się ich wyrucić, bo wylęgarnię mają w całym bloku. Łażą jej po mieszkaniu. Najgorzej jeśli pomyślisz o nich rano, przy wyciąganiu z lodówki jedzenia. Wyobrażasz sobie, że ten chleb, ser i ogórki były wczoraj parkietem dla ich małych stópek.
Karaluchy to na pewno nie jest jej największy problem, dzień w dzień boryka się z Nimi. Nie jest już sobą, jest Nimi.
Jak to jest, gdy wchodzisz w moją głowę?
Co tutaj jest typowe, z tobą jest od nowa
Porównaj to z nami, czarnych słońc milionami