Zdjęcie z wczorajszej ekspedycji.
Znalazłam krótką drogę do Miasteczka !:D Dominik,nie uwolnisz się ode mnie mwahahahah.
Nie ma to jak usiąść w lesie i czytać o...dziewczynce zagubionej w lesie. :D
Co więcej ,nie ma to jak natknąć się na bagna,strumień ,zamoczyć dziurawy trampek,wpaść w kolczasty krzew(xD) i o mało nie sturlać się z pagórka.
Muszę przyznać że kocham las i czasem chciałabym się w nim zgubić..Oczywiście biorąc pod uwagę iż nie dorwie mnie jakiś psychopata,nie zwariuję przez swoją wyobraźnię i nie pożre mnie jakieś...jakieś...coś.
"Pokochała Toma Gordona"- tytuł książki.
Pokochała...
Ano właśnie.
Bohaterka książki ma swego wyimaginowanego towarzysza.Kogoś,kto ją uspakaja. Kogoś,dzięki komu żyje. Nie poddaje się.Kogoś kogo pokochała.
Jedna myśl o Nim uśmierza wszelki ból.
Mój ból.
Rozdziera mnie tęsknota. Żołądek kurczy się w nerwach,głowa wiruje. Mózg nie pozwala zasnąć. Jedna myśl w kółko :On,On ,On.
Otępiały wzrok wpatrzony w wyświetlacz telefonu,w oczekiwaniu na wiadomość. Jedno zdanie,niosące ukojenie.Krótka wypowiedź raz na kilka dni. Jakże brakuje mi tamtych długich rozmów...