Zdjęcie chyba sprzed dwóch lat i dosyć dziwne ,ale pomińmy to. D:
Czas na powrót do dzieciństwa , lub raczej powrót do Krainy Czarów. :>
Dziś wybieram się po "Po drugiej stronie lustra",obym znalazła to czego szukam.
Dni mijają mi na sennych marzeniach, rosnącej tęsknocie ,napadach wściekłości lub smutku (czyt. hormony buzują) oraz tych najwspanialszych chwil zapomnienia spędzanych z Dominikiem(czyt.głupawki).
Dziwaczne sny prześladują mnie jak nigdy.
Wkraczam do wesołego miasteczka, słońce chowa się za grubymi chmurami,wchodzę po schodach.Staję przed lustrem. Odbicie zmienia się lub niknie. Przemieszczam się , wpadam na coś w rodzaju zjeżdżalni,wpadam w coś dziwnego..Rozmawiam z kimś... I nagle jestem na rynku.Tak , naszym zwykłym,słonecznym tarnogórskim rynku. Widzę kogoś znajomego (tożsamości nie ujawnię) ,zbliżam się. Uśmiecha się na mój widok,co jest samo w sobie dosyć niecodzienne. On czeka na kolegę,którego tożsamości także nie ujawnię,ja czekam na Dominika. Rozmawiamy,czego w realnym świecie raczej nie robimy. Zjawia się kolega. Chwila ,dlaczego się oddalamy? Wszystko zaczyna się mieszać - a właściwie wszystko przed moimi oczami..
W innych snach niby wszystko w porządku,ale opcja sennej ucieczki przed kimś,kto nie ma wobec mnie czystych zamiarów niezbyt mi się podoba.D:
Niemal co noc coś nowego.Jakby choć raz nie mogłoby mi się przyśnić coś,czego bym chciała...
Zbieram się.
Szczerze? Ciekawość mnie żżera czy ktoś to w ogóle czyta. D: