Będzie o polityce. Tej wielkiej i wielkich. Bo bądź co bądź z nią właśnie zdjęcie jest związane.
Choć zwykle nie lubię rozprawiać na tematy, na które itak nie mam i nigdy nie będę miał wpływu to ostatnimi czasy jest mi dość bliski jeden taki, a to tylko i wyłącznie dlatego, że dotyczy spraw moich, a raczej ważnych dla mnie czyli podróżnictwa i przyrody. Chodzi mi dokładnie o US end Ej. Tak, tak Amerykę.
Ostatnimi czasy ma się ruszyć coś z wizami dla nas, od nich .Otworzą się zatem nowe horyzonty zwiedzania świata. Co by nie powiedzieć o tym wielkim państwie-potworze gospodarczym to jest tam kilka miejsc pięknych i wartych zobaczenia: Prerie, Colorado, Góry Skaliste, Alaska, Wielkie Jeziora...
Z drugiej jednak strony światem, a szczególnie tak okropnym tworem jak US end Ej rządzą pewne brutalne prawidła. Jedno z nich głosi: Nic za darmo. My naiwne Polaczki w zamian za mgliste narazie wizje na wizy będziemy musieli coś niecoś dać monstrum by zaspokoić jego głód władzy. Kolejna broń Wielkiej i Wspaniałej Ameryki kosztem naszych bezdroży, gór i lasów? Zapewne tak i zapewne wtedy organizacje pokroju UE nie będą już takie chętne do bojkotowania tych pomysłów. Będzie trzeba jeździć i przykuwać się do drzew ale i to zapewne nic nie da. W końcu wielki zje mniejszego i zyska to czego chce.
Zdjęcie Radzieckiego czołgu nie jest tutaj przypadkowe, bo podobieństwo między dwoma reżimami Rosją (lub ZSRR, jak kto woli) i USA jest wręcz uderzające. Jedyne co je różni i za co szanuję Rosję to fakt iż oni nigdy nie udawali, że są naszymi Wielkimi Przyjaciółmi.