"Dążenie do szczęścia" cz. 10
- Co tu się dzieje?
- Przepraszam Cię. Biegnąłem po piłkę, nie chciałem żeby w Ciebie uderzyła więc zaryłem w piach i niechcący Cię obsypałem.
- To i tak lepsze niż dostanie piłką. - uśmiechnęłam się do nieznajomego.
- No tak, w sumie i racja. A koleżanka co tak sama się opala?
- A dlaczego nie?
- Okej już o nic nie pytam. Damian jestem. - podał mi ręke.
- Kornelia.
- Mmm jakie słodkie imię.. Zawsze mi się to imię podobało. - uśmiechnał się a moim oczom ukazał się rząd białych zębów.
- Dobry bajer pół sukcesu co nie? - zaśmiałam się.
- Żaden bajer, sama prawda. - również zaczął się śmiać.
- Nie musisz lecieć do kolegów? bo chyba sam w piłkę nie grasz?
- Z młodszą siostrą i jej koleżankami, ale widzę że właśnie poleciały budować zamek. Tak to jest z młodszym rodzeństwem.
- Nie mam, ale przyjaciółka ma więc co nieco o tym wiem.
- Na długo przyjechałaś? jeśli można spytac. - usiadł obok mojego leżaka na piachu.
- Na tydzień, dopiero dzis przyjechałam. Niedawno nawet. A tak poza tym to siadaj na kocu, trzymaj! - podałam mu koc.
- Dzięki. Może i skorzystam bo później w gatkach pełno piachu. - zaczęliśmy się śmiać.
- Ja przyjechałem wczoraj i też na tydzień. Sama przyjechałaś?
- Z mamą i babcią.
- A gdzie macie domek? - co on taki ciekawski?!
- W hotelu jesteśmy. Tym tam - wskazałam paluchem nasz hotel.
- Oo to widoki super. My mamy domek, ale stąd nie widać. Chyba ulicę od Twego hotelu.
Nie odpowiedziałam już nic. Damian był ładny. Fajne wysportowane ciałko, ciemne wlosy, oczy ciemne. No i z tego co zdążyłam zauważyc to wygadany i ciekawski. Po chwili ciszy zapytał.
- Kornelio.. a robisz coś wieczorem? myślisz że mógłbym Cię zaprosić na jakieś piwko?
- Hmm.. sama nie wiem. Nie znamy się dobrze..
- Więc trzeba się poznać. - znów ten uśmiech.
- Heh, poza tym musiałabym zapytać mamy. Nie wiem czy coś zaplanowały na wieczorek. Właściwie to nie wiem czy będę miała siły bo troche jestem zmęczona po podróży.
- Nie nalegam. Skoro nie chcesz to nie. Może jutro znów się spotkamy na plaży.
- Może.. - uśmiechnęłam się do niego.
- To może podasz mi swój numer? zadzwonię wieczorkiem zapytać jak sie masz i czy dasz się wyciągnąć.
- Wiesz co, nie bardzo. Z reguły nie rozdaję od razu numerow. Może po prostu spotkajmy się tym wieczorkiem a potem zobaczymy co?
- Okej, dla mnie bomba. - i w tej chwili zadzwoniła mama z pytaniem gdzie jestem.
- Moja mama z babcią zaraz tu będą.
- To ja się zmywam. O której i gdzie sie spotkamy?
- Wiesz ja zabardzo nie znam tutejszej miejscowości, nie miałam okazji jej obczaić. Wiec może przy wejściu na plażę, powiedzmy o 19?
- Będę na pewno. Więc do zobaczenia! - wstał, podał mi rękę i poleciał na swój koc..
CDN.