"wir, stolzen Menschenkinder,
sind eitle arme Suender
und wissen gar nichts viel.
Wir spinnen Luftgespinste
und suchen viele Kuenste
und kommen weiter von dem Ziel..."
jednak nie jestem taką materialistką, jak mi się wydawało, skoro naprawdę najlepszy prezent, jaki może mnie spotkać w dniu imprezy 18stkowej to nie jakieś idiotycznie drogie bransoletki i inne pierdoły. najdroższy prezent jest jeden, jest ogromny i może przylecieć z Afganistanu. i niczego mi nie będzie już brakowało, jak to życzenie się spełni. tęsknię za Nim w ch*j.
w szkole jest umiarkowanie źle, byłoby dobrze, ale jak zwykle za sprawą Ewy Bochonko jestem potyrana moim wspaniałym, okrągłymi czerwonym 0. w domu jest zajebiście źle, bo, śmiem stwierdzić, że nigdy nie było dobrze. czas przestać milczeć, być może.
jutro grill party u Magdaleny, lubię to! ;>