Panie, panowie.
Powpowpow.
Kafelki były zimne. Lustro brudne, a kran naznaczony pędzlem rdzy. W tafli odbjało się puste spojrzenie, a na jej obliczu malował się uśmiech - zbłąkany gość który na swoje przedstawienie przybył zbyt późno.
Przez trzy lata.
Nagły błysk przeciął szarość. Niespodziewany oślepił, zmusił powieki do opadnięcia. A kiedy te znów się podniosły otoczenie wyglądało zupełnie inaczej.
Jakże znajoma latarnia. Wyznaczająca granice, kontrast pomiędzy okręgiem oświetlonego słabą łuną chodnika i nieprzeniknionego mroku naprzeciw. Owy chodnik był tak samo szary i pozbawiony wyrazu jak zawsze. Znienawidzony widok. Krok wymagający odwagi, lub bezruch wymagający cierpliwości.
Szukać, czy pozwolić być szukanym?
Blondynka wydała z siebie ciche westchnienie i spojrzała w oczy towarzyszki.
- Którą drogę wybierze człowiek? Będzie odnosił się do latarni, potrzebuje punktu odniesienia, z natury. Więc którą wybierze? Przechyliła nieco głowę i wskazała palcem kolejno w przód, w tył, w lewo i w prawo. Ale te drogi są ślepymi zaułkami. Wmówiono nam, że to lepsza opcja. Wmówiono wszystkim, że ten wybór jest najlepszy. Przerwała, i na moment wbiła wzrok w przestrzeń marszcząc brwi. Westchnęła cicho. Dobra, właściwie mają rację. To jest lepsza opcja. Właśnie dlatego, że po ich myśli. Ale jeżeli stoisz tutaj i czujesz, że wolisz zniknąć niż ich posłuchać, nie znikaj. Wybierz gorszą opcję, ale bądź. Teraz pojawia się pytanie& gdzie iść? Schyliła się i podniosła jeden z kamieni na bruku. Podrzuciła go w dłoni. Zostaw ich wskazówki w tyle. Po ciemku łatwiej odnaleźć światło. Zaśmiała się mrukliwie, zamachnęła. Kamień wyrzucony przez dziewczynę przeciął powietrze i celnie trafił w żarówkę latarni. Ostatnim, co pozostało po świetle było kilka ginący iskier i ostry dźwięk tłuczonego szkła.
Inni zdjęcia: Rodzinny posiłek sellieri... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24