Nadszedł piątek.
Bilet kupiony, Magda spakowana.
- Dobrze Sebuś, odwieziesz mnie na lotnisko?
- No jasne ;-)
Madziu obiecaj, że wrócisz za tydzień.
- Braciszku wrócę, ale przecież wiesz, że muszę porozmawiać z Filipem, ślub jest za tydzień, przylecę prosto na niego.
- Dobra jedziemy na lotnisko, bo się spóźnisz.
Dojechali.
- Wszystko masz?
- No jasne ;-)
- Pa
- Do zobaczenia
Magda przespała cały lot.
Wzięła taksówkę i pojechała do apartamentu, gdzie mieszkała z Filipem.
- Jestem! Filip…!
Nikogo nie było…
- Może to dobrze, spakuje się spokojnie.
Zrobię kolacje, porozmawiamy.
Będzie dobrze
Magda przygotowała tarte szpinakową [jak ktoś nie wie, to jedyna rzecz, którą Magda potrafi sama zrobić], a Filipa jak nie było, tak nie ma…
- Dzwonie do niego.
Cześć
- O Madzia!
- Kiedy będziesz?
- Jesteś w Sydney?
-Tak
- Czekaj, zaraz będę
Filip przyjechał do domu z bukietem róż i czerwonym winem.
- Jak dobrze, że przyjechałaś i jest tarta ;-)
- Musimy porozmawiać…
- Dobrze zjedzmy
Filip zaczął całować Magdę
- Przestań!
A Filip rozpiął jej bluzkę….
Ciąg dalszy nastąpi