W pewnej chwili przypomniałam sobie o tamtym zdjęciu z mojego pierwszego meczu.
- Ej, oglądałeś galerię na SportowychFaktach z naszego meczu? - zwróciłam się do Przemka.
- Nie. Jakoś nie lubię oglądać siebie. A co?
- No ja właśnie dziś oglądałam. I jest takie jedno zdjęcie. Nasze. Wspólne.
- Co ty nie powiesz? Ładnie wyszedłem? - uśmiechnął się.
- Jak zawsze - odwzajemniłam uśmiech. - no i tak się zastanawiam, czy nie dodać go na facebooka.
- Chcesz otrzymać ode mnie pozwolenie? - popatrzył na mnie ironicznie.
- Nie patrz tak. Po prostu nie wiem, czy chcesz, żeby wszyscy się dowiedzieli O NAS.
- Ja nie mam nic przeciwko. Jesteś cudowną dziewczyną i nie mam się czego wstydzić. Ba! Nawet chciałbym, żeby wszyscy się dowiedzieli - pocałował mnie.
- Kocham cię, wiesz?
- Wiem, wiem. O, patrz! Zaczyna się! - zerwał się, jakby był pierwszy raz na meczu. Popatrzyłam tylko na niego z uśmiechem i zaczęłam oglądać prezentację.
Po trzech biegach wygrywaliśmy 11:7. W przerwie podeszliśmy pod koniec sektora D i oglądaliśmy park maszyn z góry. Zauważył nas Kuba Jamróg. Podbiegł do nas.
- Cześć! Jak miło was widzieć. Co wy tu robicie?
- A tak sobie wpadłem pooglądać Kubusia. - powiedział Przemo.
- Bardzo śmieszne. Że niby z Leszna przyjechałeś tylko po to, żeby pooglądać mecz drużyn, z którymi nie masz nic wspólnego.
- No mówię ci, ze przyjechałem dla ciebie! - drażnił się Przemek. W końcu musiałam to przerwać.
- Dajcie spokój. Po prostu zaprosiłam Przemka. Jeszcze nigdy nie był tu jako kibic. Bo oczywiście kibicuje Unii Tarnów, prawda? - popatrzyłam pytająco na chłopaka.
- Gdzież bym śmiał kibicować innej drużynie! To tu moje złotko się wychowało.
- Jakże mi miło - uśmiechnęłam się.
- Ty wyy.. - zaczął Kuba nieśmiało - .. jesteście.. no ten.. razem?
- Tak - powiedział dumnie Przemek i pocałował mnie.
- Gratuluje, stary.. Ej, nie będziemy tu tak gadać. Zejdziecie tu, do parku?
- No nie wiem. Jest jeszcze Natalia i jej tata.. no i mój.
- Możesz wziąć przyjaciółkę. Tamci sobie poradzą. Przynajmniej nie będziecie im nad uchem marudzić - mówił Jamróg,
-No dzięki.. ale w sumie to masz racje. Ale nie wejdziemy teraz, jak mecz się już zaczął.
- Zaraz przyniosę wam opaski. Z resztą, obydwoje jeździcie. Muszą was wpuścić.
- Racja. Nie zdążyłam do tego jeszcze przywyknąć.
- Na wszelki wypadek weźcie opaski. Do zobaczenia za chwilę - uśmiechnął się i zniknął.
Poszłam do taty i powiedziałam, że idziemy oglądać resztę meczu z parku. Nigdzie nie widziałam natomiast Natalii. Dowiedziałam się, że poszła po coś do jedzenia z jakąś koleżanką. "Skoro ma koleżankę, to we dwie mogą siedzieć" pomyślałam. Wzięłam Przemka za rękę i szliśmy w stronę parku. Po drodze zadzwoniłam do Naty. Powiedziała mi, że jej kuzynka przyjechała z daleka i oprowadza ją po Jaskółczym Gnieździe. Poinformowałam, że idę z Przemkiem do parku maszyn. Nie miała nic przeciwko więc rozłączyłam się i powędrowałam z chłopakiem dalej.
Ledwo weszliśmy, zaczęło się błyskanie fleszy. No tak, temat tabu. "Pierwsza kobieta polskiego żużla dziewczyną zdolnego żużlowca" .
Zaczynał się kolejny bieg, więc wszyscy byli zabiegani i prawie nikt nas nie zauważył. Weszliśmy do boksu Kuby. Przywitaliśmy się z jego teamem i dziewczyną.
- Nie było kłopotów z wejściem? - zapytała Klaudia.
- Nie. Bez problemu nas wpuścili - uśmiechnęłam się przyjaźnie do niej.
- Dobra, zaraz wyjeżdżam. Wszystko gotowe? - pytał Kuba swojego teamu. Zakładając kask.
- Wszystko jest w porządku, wygrasz ten wyścig - uśmiechnęłam się.
- Dzięki, trzymajcie kciuki. - powiedział całując Klaudię, po czym wyjechał na tor. We trójkę podeszliśmy pod płot, by oglądać zmagania chłopaka.
Było tak, jak przepowiedziałam. Ledwo, bo o kilka centymetrów, ale wyprzedził Łukasza Sówkę i na mecie był pierwszy. Ogólnie cały bieg był dość emocjonujący, powtarzany dwa razy z racji nierównego startu. Szczęśliwy Kubuś wjechał do swojego boksu. Poklepałam go po ramieniu.
- Chyba przynoszę ci szczęście.
- Możesz częściej mówić, że wygram, moja wróżko - uśmiechnął się.
- Nie ma sprawy. - odwzajemniłam uśmiech - okej, teraz idę powróżyć innym, trzymaj się.
Przez cały mecz chodziłam od bosku do boksu. Poznałam kilku chłopaków z Rzeszowa. Za parę tygodni będę się z nimi ścigać. Musiałam poznać ich trochę bliżej. Żeby wiedzieć, z kim mam do czynienia. Wszyscy byli bardzo fajni. Można było z nimi pogadać i się pośmiać. Nawet Łukaszowi pomogłam z motocyklem. Trochę zmieniliśmy ustawienia, oczywiście po mojemu. Dzięki temu był drugi na mecie.
- Niezła jesteś. Fajnie będzie się z tobą ścigać.
- Dzięki. Ale wiesz, że w tej chwili, pomagając tobie, jestem nielojalna wobec mojego macierzystego klubu. Więc nikomu o tym ani słowa - puściłam oczko Sówce.
- Jasne. Będę milczał jak grób. I dzięki jeszcze raz.
- Nie ma sprawy.
Cały mecz zakończył się zwycięstwem Unii 47:43. Na końcu, gdy zawodnicy wychodzili na tor podziękować kibicom za doping, trener Unii poprosił, żebym wyszła z nimi.
- Niee, ja nie mogę. Przecież się nie ścigałam. Nawet nie należę do tej drużyny - broniłam się.
- Tak ale jesteś naszą wychowanką. Nie mieliśmy okazji jeszcze cie zaprezentować. Nie każdy cię zna, a chcemy, żeby było inaczej. No zgódź się.
- Oj no dobrze.
- Cieszę się. Chłopaka też możesz wziąć ze sobą - popatrzył na Przemka, który prawie cały czas milczał.
- Dziękuję - uśmiechnął się i wyszliśmy razem z drużyną.
Wszyscy klaskali, dziękowali, śpiewali przyśpiewki. Trener przez megafon oznajmił wszystkim, że z drużyną idę też ja.
- A to jest pewna pani, o której na pewno nie raz jeszcze usłyszymy. Na pewno ją znacie. Pierwsza kobieta w polskim żużlu. Nasza wychowanka, Weronika ?!
- KACZMAREK! - krzyknęła chórem duża część kibiców.
Zrobiło mi się cieplej na sercu. Pomachałam w stronę trybuny i pierwszego łuku tzw. Prostaków. Ci, pod przewodnictwem Jagi zaczęli skandować 'Weronika Kaczmarek'. Wzięłam megafon od pana Marka i zaczęłam dziękować.
- Dziękuję wam. Jesteście wspaniali. Wychowałam się tu i zawsze będę o was pamiętać. Mimo, że jeżdże w Lesznie, Tarnów zawsze będzie bliski mojemu sercu. Dzięki temu miejscu jestem tym, kim jestem. Przy okazji dziękuję mojemu tacie, który mi pomaga i który tu ze mną jest. Trzymajcie się ciepło i kibicujcie Unii tak, jak zawsze. Jeszcze raz dzięki! - na cały stadion było słychać brawa, a kibice znów zaczęli skandować 'Weronika Kaczmarek'.
Po powrocie do parku, wszyscy mi gratulowali przemówienia. Nie wiedziałam czego tu gratulować ale niech im będzie. Podziękowałam, pożegnałam się z wszystkimi i wyszłam z Przemkiem za rękę. Spotkałam Tatę, pana Janka, Natalię i jej kuzynkę również wracających.
- dzięki, że wspomniałaś o mnie w przemówieniu. - powiedział tata.
- Takie przemówienie, ze hoho - zaczęłam się śmiać. - nie ma za co, to wszystko prawda. No dobra, to co robimy?
- Ja odwożę Natalię i Monikę do nas.. to znaczy do niej - powiedział pan Jan wskazując na Natę. Przypomniałam sobie, że oni już przecież razem nie mieszkają. Przemek chciał chyba o to zapytać, ale ścisnęłam mocniej jego rękę i już nic nie mówił.
Tata powiedział, że mogę wrócić z Przemkiem, a on pojedzie sam. Ma jeszcze w planach pojechać po jakieś części. Pożegnaliśmy się więc i rozjechali do swoich domów. Tzn Przemek do mnie, a kuzynka Natalii do niej.
________________
Wyczerpałam całą notatkę :D mam nadzieję, że się podoba. : )
Zdjęcie klimatyczne ^^ Wszystkiego najlepszego z okazji Mikołajek. Życzę wam dużo prezentów. ;) <3