Nie chciało mi się iść na piechotę, więc osiodłałam Tal'is i pojechałam na niej przez park do części schroniska, w której mieszka Blue. Zostawiłam ją na maneżu, a ta z nudów zaczęła chodzić w kółko, choć to przecież nie leży w końskich zwyczajach. Nigdy nie widziałam, by koń zostawiony na pastwisku, chodził sobie po okręgu. Ciekawsze jest jednak to, że ledwo zdała sobie sprawę, że ktoś na nią patrzy, ruszyła dumnym wyciągnietym kłusem z szyją wygiętą w łuk. Ten koń kocha się popisywać i jest w tym całkiem dobry. W każdym razie kobieta, która ją obserwowała, pochwaliła jej chód i pytała, czy ona też jest do adopcji.
Pomyślałam sobie, że zapiszę się z Tal'is na następne wyścigi. Siwa naprawdę lubi mieć widownię i nie chcę jej tego odbierać. Przecież w MS nie ma na razie zbyt wiele do roboty.
A wracając do Blue to wyczyściłam ją najpierw, uważając by nie dotknąć jej szyi, po czym zabrałyśmy się za agility. Dzisiaj jednak dodaję tylko jedno zdjęcie, najlepszy z jej skoków. Dokładna relacja będzie w nastęnym wpisie.