Postanowiłam zacząć od początku. Witajcie więc!
Być może, wielu rzeczy nie da się cofnąć. Rozpocząć, po raz enty, przetworzyć, skleić, bądź wręcz odwrotnie - rozerwać, nigdy nie dopuścić, zapomnieć, bądź zburzyć.
A jednak, istnieją rzeczy, które można na nowo odbudować, do których można wrócić i po części - nań wpływać.
Ostatnie kilka dni mojego życia, to wypatrywanie wolnego od miłości miejsca, w którym mogłabym się skryć. Miejsce, gdzie całujący się ludzie są uważani za odludków. Otóż, wiosna to początek życia. Początek wszystkiego. Również, jest to początek miłości. Starych, nowych, kogo to obchodzi? Z początku, oczywiste - każdy winien cieszyć się szczęściem cudzym, tym, które od niego nie zależy, acz po prostu jest.
Z chwilą jednak, w której dostrzegamy, że tej wspaniałej rzeczy tak naprawdę nam brak, wcale nie czujemy radości i zauroczenia cudzą miłością.
Wręcz przeciwnie. Osobiście, odczuwam wtedy chęć ucieczki. Ucieczki, gdziekolwiek, byleby nie być zmuszoną do spoglądania na owych, rozkosznych przytulańców.
Nie wiem, skąd bierze się ta niechęć.
Wiecie, czy miłość w tych czasach nie wynika z ładnej buzi i ciała? Moim zdaniem to, co kreowane jest przez telewizyjny światek, jest nie do przebicia.
Jeśli nie jesteś szczupła, schludna, elegancka, śliczna, Twoje oczy, bądź cera nie błyszczą, a Ty - ubierasz się w cokolwiek niekobiecego, co wykracza poza kanon kobiecości - nie masz szans na miłość. Chyba że, masz szczęście. Lub, po prostu nadszedł Twój czas.
Pal licho, kiedy brak Ci kogokolwiek. Gorzej, kiedy brak Ci konkretu.
Nadal chodzi o odchudzanie, oczywiście, oczywiście!
Dziś jednak, z całkiem innej beczki, chciałabym zapytać O WAS!
Jak mija wam życie, co się u was dzieje? Być może, jak z waszym odchudzaniem?
Mam nadzieję, że moja słowna paplanina w jakikolwiek sposób do was przemówi. Pozdrawiam!
Waga na dziś: 83,7/179
(Uznałam, że pod każdą notką zapiszę wagę z danego dnia. To pozwoli mi lepiej kontrolować ubytek, bądź wzrost wagi. W końcu, wciąż walczę!)