Nie pamiętam jak ją poznałam, ale to było baaaaaaaaardzo dawno temu, zdaje się w przedszkolu.
Pamiętam za to wiele innych wspaniałych rzeczy.
W sumie każde wspomnienie związane z nią jest wspaniałe.
Zimowiska, nauka jazdy na nartach, uciekająca deska Krzysia Pańpucha, gonienie narty Filpia
białzańska gorąca czekolada, Pan Wiesio, Flerynka, to jak zawsze machała głową w podstawówce,
ślub z Jarkiem na zielonej szkole, jak zabrała mi kołdre w nocy i twierdziła, że to jej, kłótnie czy jest brunetką i blondynką o 1 w nocy, jej cudowną, nienawistną mine, którą będzie miała okazję powtórzyć za pół roku, 'mine dziecka, które dostało zabawke na dzień dziecka', to jak byłyśmy małe i bardzo pobożnie chodziłyśmy na różaniec, droge krzyżową i majówki, niedawno pierwszą impreze z nią, wszytskie noce spędzone razem troche na rozmowach, troche na spaniu, wspólne plany mieszkania...
No i rzecz jasna wspólna 18nastka.
To jest, Moi Drodzy, najwspanialsza przyjaciółka na świecie.
Drugiej takiej nie ma i nigdy nie będzie.
Dziękuje, naprawde dziękuje za to wszytsko.
Za dzisiaj, za piątek, za ostatnie prawie 14 lat.
Ktoś, mówiąc, że przyjaciele są jak rodzina, miał racje.
Nie wyobrażam sobie życia bez niej.
Nie wyobrażam sobie teraz klasy bez niej.
Kocham bardzo, chyba najbardziej.
A photobloga zawieszam, zamykam.
Nieważne.