Zdecydowałam się napisać. Nie wiem czy robie dobrze, ale chyba muszę coś z siebie wydusić.
02.02.2013r. Big Boy stał się oficjalnie mój. Przyjechał 04.02.2013r. i tak oto narodził się najpiękniejszy okres mojego życia. Mimo wszystkich trudności, spięć i nieporozumień, daliśmy radę. Było ciężko, zmiana domu stanowiła dla niego duży szok, jednak z czasem zaczęliśmy się dogadywać. Wiele się od siebie nauczyliśmy, on stał się dla mnie jedną z najważniejszych istot na Ziemii. Wspólne jazdy, tereny, zawody.. Sierpień przyniósł ze sobą kontuzję, która jeszcze mocniej nas zbliżyła. Miesiące wspólnych spacerków, zabiegów. Choć były momenty, kiedy już nie miałam siły, wiedziałam, że muszę robić swoje niezależnie od sytuacji.. dla niego. Ciężki rozruch, upadki, ucieczki, bunty... Przetrwaliśmy. Końcowa wizyta weterynarza, świetna diagnoza, zielone światło. Zaczęliśmy normalnie pracować. Mieliśmy iść do przodu...
23.03.2014r. - O 8.00 przyszłam do stajni, chciałam zdążyć wylonżować go zanim przyjedzie kowal... Nigdy nie spodziewałam się tego co zastanę. Leżał na hali. Wiedziałam, że jest źle. Telefon do weta. Chodziłam, czekałam, dzwoniłam. Przyjechał ok 9.40.. W badaniu rektalnym, czuć jelito cienkie + reflux....... Najgorzej. Leki rozkurczowe, kroplówki, przeciwbólowe, zapakowaliśmy się i ruszyliśmy do Wrocławia. Tam już nawet nie dał się zbadać. Szybko na stół. czekanie.. diagnoza - 7m martwicy, 50% szans na przeżycie... Dla mnie uśpienie było najlepszym wyjściem, jednak zdecydowaliśmy się walczyć do końca. Miało być dobrze, przygotowali już boks, miał żyć.... Otworzyły się drzwi.. "Przykro mi niestety nie udało się, nic nie możemy zrobić"... Nie pamiętam następnych paru minut. Po jakkimś czasie wydusiłam z siebie "usypiajmy, tylko czy mogę go jeszcze zobaczyć ?".. Leżał na stole, taki inny. Nie wierzyłam.. Nie akceptowałam.. Nie dopuszczałam tego do siebie. Do tej pory nie potrafię. NIgdy się z tym nie pogodzę.
Ostanie jego spojrzenie, może to głupie, ale on wiedział, że nie da rady.. Jak zwykle położyłam mu głowe na moje ramie.. oparł się całym ciężarem.. drgał mu każdy mięsień.. zaufał nam, a my nie mogliśmy nic zrobić..
Nie potrafię się z tym uporać.
To nie miało prawa skończyć się w taki sposób..
Straciłam 3/4 mojego życia.. w pare godzin mój świat dosłownie przestał istnieć.
Pozostanie w moim sercu na zawsze. Już nigdy nic nie będzie takie samo..
Wyrzucam sobie każdą chwilę, w której byłam surowa..
Niczego nie pragnę mocniej niż jeszcze jednej chwili z nim spędzonej.
Tak bardzo chciałabym wiedzieć czy był szczęśliwy..
BIG BOY [*]
"Nie było nic do powiedzenia.
Tylko pustka, taka jak przed nią, po niej, i już na zawsze.
Straciłem wszystko.
Wszystko."
Inni użytkownicy: mztikdanielo90xanciaaatrutekjadziakowalskaoddajciemiphotoblogawidzewiaksisoniekk95gabrysiawkrainieblyskowyruxan
Inni zdjęcia: Torcik patrusia1991gd:***** patrusia1991gd:* patrusia1991gdJa nacka89cwaIdą przez życie ? ezekh114Na Mazowszu. ezekh114A walk quenNocny widok andrzej73Z kuzynostwem nacka89cwaKarma tezawszezle