Weszła do domu, trzasnęła drzwiami i rzuciła butami. Miała serdecznie dosyć tej całej szkoły, ocen, domu. Jedyne na co miała ochotę to zaszyć się w kącie i siedzieć. Nic nie jest dobrze, tak kurwa znowu nic nie jest dobrze. Nie potrafiła już rozmawiac z rodzicami, obwinia ich za to, że nie liczyli sie z jej zdaniem tylko kupili ten dom na zadupiu. Nie wiedzą jaką tym zrobili jej krzywdę, a ona już nie ma siły, żeby sie głupkowato do nich uśmiechać. Nie ma siły na puste rozmowy z nimi na temat tego co było w szkole, nie ma ochoty na nich patrzeć. I m a głęboko w dupie dwa duże pokoje na poddaszu i łazienkę. Może i zawsze o tym marzyła, ale ma teraz to głęboko w dupie, bo to zabrało jej szczęście. Nie ma na nic ochoty, jedyne co robi to pisze. Chyba wyrażanie uczuć w trzeciej osobie przynosi jej ulgę, ale i tak pisząc to płacze.
Zmieniła się i sama o tym wie. Stała się bardziej 'szara' i powtarza sobie cały czas, że widocznie tak miało być, że wszystko dzieje się po coś. Tylko sama już nie wie po co.