Na zdjęciu Arleta wśród pól Jeziorska, niedaleko sporego zbiornika wodnego nad którym latały rybitwy. Po raz pierwszy nie uciekała przed moim aparatem (przednio zawsze się zasłaniała/próbowała mnie walnąć podczas naciskania spustu migawki ;D), może dlatego, że ją poprosiłem o to aby tam sobie ładnie usiadła. Trawa na której siedzieliśmy byłą tak przyjemnie ciepła, ze żal było ja opuszczać i iść dalej. No ale jako opiekun grupy musiała dawać przykład i do wymarszu bez słowa ruszyła :P. Wtedy nad nami wszystkimi lekko powiewał wiatr, który nikomu nie przeszkadzał. Zrobił się dopiero upierdliwy, kiedy ze swojego lekkiego szeptu, w czasie jazdy zaczął się drzeć (bo szyberdach był otwarty aby dziewczynek z tyłu nie mdliło). Wtedy zrobiło się nie przyjemnie chłodno i większość pozakładała kurtki. Ja, jak to ja takie pierdoły zignorowałem. W końcu to tylko nic nie szkodliwy wiatr, któremu łatwo można zaradzić. On tylko mówił głośniej niż wcześniej. Jakby coś robił to można by z nim podjąć dyskusję oddzielając się ripostą w postaci ciepłego ubrania. Ale on tylko gadać potrafił. Zapewne po pewnym czasie jego uporczywe dążenie do dialogu byłoby uciążliwe ale skoro jego argumenty były śmieszne to i po co walczyć?
Co innego to argumenty matematyki w pracy domowej, której cholernie nie chciało mi się robić ale co nieco z niej wydusiłem. Jutro ponownie odprawa (w przeciągu tylko tego miesiąca byłem w hufcu już 4 razy a pewnie jeszcze sporo wypadów chcianych [lub nie] się zdarzy) i mam nadzieję, ze już rozkaz pójdzie i prawnie ruszymy z koksem. Kilka propozycji programowych już mam i niektórym się to pewnie nie spodoba, bo będzie czegoś od nich wymagało (a jak wam nie pójdzie/spaprzecie to z Arletą zrobimy wam wykłady z historii ZHP po 1946 lub o finansach i gospodarce ;D). Pewnie się uda to zrobić tylko jak pisałem - trzeba będzie chęci ;).
Na koniec piosenka, przy której wczoraj miałem rozmaite rozmyślania, dokładnie w rytm tej ryjącej podświadomość muzyki. Można było w niej utonąć i podziwiać kunszt, który nie zostanie nigdy już tak oddany. Na szczęście z porankiem nastrój mi przeszedł choć pamięć o tym o czym filozofowałem sam ze sobą (nie radzę być w pobliżu kiedy coś takiego robię, bo mogę poczęstować kogoś tekstem bardziej nienormalnym niż podczas sesji WH "Jak mam umrzeć tutaj, to przynajmniej ładnie ubrany. Później takiej okazji mieć nie będę" . Notabene mówiłem to całkiem serio i z brakiem jakiegokolwiek akcentu na śmiech, którego i tak teraz w tych słowach nie odnajduję). <..>
Inni zdjęcia: Starania pequenaestrellaPowroty. ezekh114Dolina Faraonów bluebird11Ponierzialek patusiax395The clouds quen:) patki91gdHihi purpleblaack;) patki91gdSynuś nacka89cwaMhm tasteofinnocence