Każdy ma jakieś swoje potrzeby, które nie są niezbędne do życia ale dzięki ich zaspakajaniu czujemy się lepiej. Niektórzy muszą pooglądać telewizyjne seriale, inni poczytać książki, jeszcze inni wybrać się na browara. Istnieje duża grupa, która można by powiedzieć jest już uzależniona (np. ja)od muzyki, choć jest to najmniej groźne z uzależnień. Każdy na swój sposób walczy z tymi zapotrzebowaniami z lepszym Jul niekoniecznie dobrym efektem. Ja od dawna potrzebuję sobie po prostu pochodzić. Powędrować wzdłuż ścieżek i w głąb siebie zarazem. Problem polega na tym, że rzadko kiedy ma się na to okazje/czas lub grupkę zainteresowanych na dany wypad osób. Mimo tego iż wyprawa w głąb własnej jaźni jest sprawą indywidualną to po szlakach (lub po trasie, bo nie koniecznie musi mieć to cokolwiek ze szlakiem wspólnego) lepiej mi się maszeruje z kimś u boku. Jedynym wymaganiem co do takiej osoby jest to aby chodziła moim średnim tempem :). W kręgu moich znajomych/z drużyną na takie prawdziwe wypady min. po 10km pozwolić sobie nie mogę tak aby samego siebie owym chodzeniem zadowolić. Zawsze ktoś będzie narzekał na szybkość/długość kroków lub na to, że po prostu jest zmęczony :P. Dlatego idąc na taki wypad z młodszymi/słabszymi kondycyjnie posyłam ich na początek aby nadawali tempa i najmniej się męczyli (ma to też związek z presją szybszego chodzenia od tłumu ale to mniej istotne). I szczerze mówiąc właśnie z potrzeby wyłażenia się zorganizowanego po lasach zapisałem się do PTTK. Innych powodów nie widzę, ponieważ ta organizacja żadnych prac metodycznych nie przewiduje tylko zawiera się w samej włóczędze. Dzięki Bogu, nasz przodownik ma tyle wiedzy, że podczas każdego z wypadów dowiaduję się czegoś nowego z dziedziny geografii wszelakiej i najczęściej ciekawego (choć zdarzają się wyjątki :P). Wczorajszy Wiosenny Rajd SKKT "Amonit" zaliczam do bardzo udanych, ciepłych i pełnych śmiechu. A i stałem się jednym ze 3 stałych elementów wypadów: pierwszy brzmi "Na obiad trzeba zdążyć", drugi to "na każdym rajdzie trzeba się ponabijać z prezesa SKKT" a trzecim finałowym jest hasło "cyfry nie żałuj" Może akurat cyfrą nie robiłem ale etatowym łapaczem chwil ulotnych na pamięci aparatu zostałem ;)
Najbliższe teoretycznie 3 ustawowo dni mam już całkowicie nie wolne :). Na dzień dobry w sobotę o 8 rano autobusem trzeba dotrzeć do hufca i zostawić w nim bagaże. Zaraz po zostawieniu rzeczy trzeba się przeteleportować na Plac 11 listopada aby odbierać kwiaty i ładnie się uśmiechać. Kilka chwil po tej akcji udać się muszę (w sumie nie muszę tylko chcę) na ORLIK w Łasku aby dopomagać w organizacji II Turnieju Piłki Nożnej zainicjowanego i organizowanego przez Stowarzyszenie Młodzi Demokraci, w których staram się maksymalnie jak mi wolny czas i pozostałe zajęcia czynnie działać. Tam pobędziemy do około 16 a następnie do hufca, trochę w nim pomóc w zamian za noclegowanie. Zahaczymy o WH w nocy i możliwe o jakiś film ;). Prawdziwa jazda zacznie się drugiego maja i to od srogiej sobotniej siódmej rano. Najpierw trzeba rozstawić namiot na rynku w Łasku (po którego jeszcze wcześniej trzeba pojechać), następnie potrenować wciąganie flagi państwowej na maszt i przegrupować szyki trzymające dużą 30 metrowa flagę. Potem pozostaje się modlić aby nasz poczet flagowy (Frycu, Kacper no i ja) poszedł równo i aby równo wciągną/zawiesił i wciągnął flagę a następnie aby flaga się utrzymywała w miarę dobrze i nie było zbytnio dużych odstępów. Pi tym pozostaje jeszcze happening ZHP pod względem święta flagi i czas wolny/czas na program ;P. Trzeci dzień to tylko twarzowanie i prawdopodobnie sztandar. Biwak zapowiada się całkowicie luźny i szczerze mówiąc nie przeszkadza mi to. Dopiero jak się będziemy nudzić aż nad to powstanie problem ale banku pomysłów (moich starych/sprawdzonych ale nie z wszystkimi i jakiś nowych od Fryca) nie będzie dane nam całego wykorzystać z prostego powodu - za mało czasu i za dużo wariackich gier :D.
Piosenka całkowicie znikąd zebrana ale po prostu powróciła mi faza na dawno wcześniej nie słuchany zespół Manowar. Czasami muszę sobie zrobić jakąś porządną przerwę na jakikolwiek zespół i zastąpić go innym. Po jakimś roku powrót do dawno nie widzianej kochanki muzycznej jest miłym dla ucha (tak mam teraz np. z SOAD. Nie słucham ich od jakiś 2 miesięcy w ogóle bo mi się o 4 latach przejadł trochę :P). No ale teraz jak, że heavy metalowy zespół ponownie gości w moim foobar2000 to i z takim bitewnym/metolowym aspektem piosenkę dodam (teledysk jest jedną z naprawdę niewielu wariacji na temat montażu jakiegoś filmu z utworem, który mi się podoba. najczęściej wychodzi to dennie ale teraz jako tako się trzyma ;) ) <..>
Inni zdjęcia: ... fuckit2296Kryzys pequenaestrella1515 akcentova:) dorcia2700Ja nacka89cwaHello you purpleblaackPolly. cherrykinnPiekło xayu97Koty w Egipcie są Święte bluebird11Tyłem ja nacka89cwa