photoblog.pl
Załóż konto
Ważne!

Zdjęcie widoczne dla użytkowników posiadających konto PRO

Kup konto PRO
Majówka trwa ;)
Kategoria:
Special Needs
Dodane 4 MAJA 2010 , exif
16
Dodano: 4 MAJA 2010

Majówka trwa ;)

Minione trzy dni były całkowitym galimatiasem miejsc, ludzi, nastroi, ubrań, słów, muzyki, decyzji i myśli. Jednym słowem - aktywnie. Wszystko zaczęło się już pierwszego maja o 07.00 kiedy wstałem szybko zjadłem i finałowo się spakowałem. Na 9 wraz z Maćkiem, Krystianem, Igą, Olą oraz Kacprem (kolejność osób jest adekwatna co do kolejności spotkania ich rankiem ;) ) byliśmy w hufcu. Tam zastaliśmy już rozlokowaną (bo wcześniej od nas rezydującą w tym budynku) ekipę z Widawy: Michała vel. Fryca, Krzyśka vel. Żydka, Kubę vel. Juniora/Młodego Fryca oraz Amandę Smykacz (muszę się jej nazwiska nauczyć bo ciągle zapominałem :D). Pozostawiliśmy bagaże, w mundurach oraz pałatkach, w deszcz pomaszerowaliśmy na plac 11 listopada, pod pomnik aby brać udział w uroczystości pierwszomajowej. Cała szopka szybko się zaczęła i tak samo szybko zakończyła. W nagrodę dostaliśmy pełną torebkę cukierków i każdy mógł sobie zabrać z niej garść łakoci (co było oczywiście dziwnym pomysłem bo moja prawica zagarnęła z 20 sztuk tych słodyczy :P. Oczywiście wszystko wpakowałem do kieszeni ale suma sumarum podzieliłem się większością z resztą). Uformowawszy się w szyk przemieściliśmy się ponownie na ulicę Przemysłową aby przemeblować pokój w którym mieliśmy spać oraz pokój na sesję i posprzątać składzik. Koło 12.00 wybraliśmy się na ORLIK'a aby pomóc trochę Rafałowi przy turnieju piłki nożnej. Co się okazało - było mało ekip wiec nasza pomoc okazała się zbędna. Porobiłem kilka zdjęć w czasie meczu i pograliśmy w kosza (pierw w 21, potem mini mecz a następnie znów w 21 ;P) i zawieliśmy się powrotem. W między czasie doszły do nas dziewczyny - Ania i Ewelina. I był to już ostateczny skład osób nocujących. Po dotarciu na miejsce noclegu poleniliśmy się chwilę i kilka osób wybrała się po obiad - pizzę. Po jedzeniu oczywiście LB. A po LB (LB -> Leżenie Bykiem :P) 4 godziny warsztatów z musztry (miały trwać 1,5 ale mi się jakoś przedłużyło a uczestnicy nie narzekali [ew. bali się narzekać ja t zostało pokazane w grze w której byłem m.in. parodiowany] ;D). Mimo wszystko uważam że ten czas nie został zmarnowany bo naprawdę było widać różnicę między musztrą przed i po zajęciach. Następnie kolejny czas na odpoczynek, gry (królowała Mafia, którą wraz z Michałem prowadziłem), kolacja i Warhammer, który przy mojej muzyce specjalnie na tą okazje naszykowanej i pokręconych pomysłach oraz świetnym prowadzeniu fabuły - Michała no i oczywiście wszystkich graczach - wyszedł bardzo fajnie, bardzo mroczno i miejscami śmiesznie. Ale o 04.00 wypadało pójść spać (bo o 07.00 trzeba wstać i naszykować się do uroczystości drugomajowych) więc i tak prawie cała ekipa zrobiła. Ja tam o 04 o spaniu nie myślałem i zasnąłem sporo później :P.

O 07.00 nikt nie wstał (poza Olą która nie spała wiec wstawać nie musiała) :D. Obudziłem się koło 07.20 i próbowałem wszystkich obudzić. Po usilnej walce ekipa wstała. Na ich szczęście/nieszczęście chwilę przed przyjazdem Komendanta (tak czy owak był zły że dopiero teraz ekipa jest na nogach a trzeba rozstawić namiot i antyramy). Ja musiałem zostać w hufcu aby naszykować pałatki i pomóc przy załadowaniu samochodu. Kiedy już po godzinie oczekiwania i wypastowaniu sobie prawie idealnie butów (nigdy wcześniej mi tak nie świeciły jak wtedy ;D). Po dotarciu na plac musiałem zostać szybko przeszkolony w wciąganiu flagi państwowej na maszt. Po kilku ćwiczeniach uznaliśmy, że dobrze nam to wychodzi (choć podczas wciągani popełniliśmy dwa błędy - jeden z naszej winy [który i tak może 2 osoby zauważyły], drugi przez pogodę [flaga się źle zawinęła po wciągnięciu przez wiatr]) i mogłem się zająć pozostałymi mymi obowiązkami - przemarszem 30 metrowej flagi państwowej wokół pomnika. To wyszło dużo lepiej i dzięki Bogu domyśliłem się dobrej trasy (bo nie powiedziano mi jaką mam obrać i tylko na jakiś moich i Fryca domysłach się opierałem). Następnie zwinęliśmy flagę i pozowaliśmy do zdjęcia (śmieszne było to, że cała elita miasta od razu koło mnie się ustawiła dlatego bo złożoną flagę trzymałem i uważali, że szefuję [co poniekąd z prawdą się nie minęło]) ;D. Po przemarszu ponudziliśmy (niekoniecznie z własnej woli) się jeszcze trochę przy namiocie roznosząc ulotki i wydurniając się. W końcu jednak komendant pozwolił nam na pójście do hufca i tam się przemieściła ekipa (ja pojechałem z nim do hufca wypakować i porozdzielać względem wzrostu pałatki). Po dotarciu wszystkich był czas na obiad. Następnie powtórzenie i dopracowanie musztry i wypad na wojenkę do lasu (maksymalnie okrężną drogą, której całkowicie nie znałem [prowadził Krystian]). Szlak był.. hmm.. Jak powiem ciężki to będzie nadużycie tego słowa wg mnie, jak powiem lekki to cała reszta ekipy bez glanów mnie zlinczuje. Więc powiem, ze byłe przez mokradła i większości się nie podobał (choć ja należę do mniejszości o odmiennym zdaniu :P). Po ciężkim przedarciu się przez przeszkody terenowe, jak np. na zdjęciu gdzie Frycu pomaga Ewelinie się przedostać przez błoto/wodę o głębokości ok. 30 cm. Dotarliśmy do lasu na aby zacząć grę bardzo inwazyjną - wojenkę. Najpierw w parach połączonych taśmą a następnie grupowo. Było miejscami niebezpiecznie, miejscami agresywnie, kiedy indziej bardzo ciężko ale generalnie się wyszalałem. Mam nadzieję, że reszta tak samo ;). Po powrocie inną trasą (której znalezienie nadaje mi tytuł geniusza spontanicznego chodzenia na wydaje mi się. Trasy całkowicie nie znałem a wyszliśmy z lasu w jedynym miejscu gdzie było normalne przejście przez tere an a nie przez bajoro w odległości o x metrów od następnego takiego przejścia. Cała ekipa uwaliła się na materacach odpoczywając. Potem trochę pograliśmy, ponudziliśmy się i zagraliśmy w drugą w czasie tego biwaku sesję WH. Tym razem szybciej zasnęliśmy po jej zakończeniu bo wszyscy zdawali sobie sprawę, że jutro trzeba bezapelacyjnie wcześniej wstać, posprzątać i wyjść na uroczystości z okazji utworzenia konstytucji.

Na pobudkę zaserwowałem ludziom najpierw normalne budzenie, a dla opornych (czyli wszystkich) ten utwór głośno puszczony ;) <..>. Po 20 minutach zmagań i wydaniu kilku komend koło ósmej ludzie byli gotowi do działania. Podzieliłem między nich oraz siebie robotę i zabraliśmy się do działania. Przed wymarszem do kościoła prawie wszystko było zrobione (to co nie było zrobiła Widawa, która i tak musiała czekać transport do domu). Po dotarciu do kościoła ustawiłem się wraz z Michałem (który był w berecie! Rozumiecie? Frycu + beret = :D. Ale i tak dobrze na nim leżał bo we wszystkich 3 dniach uroczystości w nim występował . Tak samo jak i moich spodniach aby wyglądać tak samo jak ja i Kacper) i Kacprem na mszę. Była to jedna z cięższych mszy na jakich pełniłem funkcje chorążego. Jakoś po ciężkich bojach z samymi sobą i problematycznym oddychaniem tej duchocie udało się nam wytrwać do końca i wraz z całością przemaszerowaliśmy ponownie na plac 11 listopada na ostatnią uroczystość. Ten wypad może przemilczę bo wypadł średnio z wielu względów, również moich jak i osób mi całkowicie nieznanych. Po defiladzie udaliśmy się do hufca aby zabrać bagaże, pożegnaliśmy się i wyruszyliśmy na autobus powrotny do domu.

Nie dane mi było się jednak wyspać/odpocząć ponieważ wpadłem na rodzinny obiad do babci a kilka chwil później musiałem udać się do domu, w którym o 16 zebrała się cała ścisła kadra wszystkich drużyn w Kolumnie. Obrady trwały ponad 3 godziny i są wg mnie satysfakcjonujące. Doszliśmy do ostatecznego porozumienia, ustaleń i czekamy na czwartek aby przekonać się czy to przejdzie na komendzie.

Przede mną jeszcze dalsza część majówki (bo szkoła pojawi się na kilka chwil dopiero w piątek) i lenienia się. Mam nadzieję, że pogoda chociaż troszkę bardziej się postara i poprawi się na pozostałe dni. Dzisiejszy czas niezagospodarowany przeznaczyłem na coś dziwnego - obejrzałem drugą cześć "sagi Zmierzch" - "Księżyc w Nowiu". Film i tak lepszy od pierwszej części co nie zmiana faktu, że aktorstwo jest na poziomie seriali dla młodzieży z lat 80 i to tej bardzo opornej na myślenie. Szczególnie w wykonaniu Pattiona (chyba nie pokażę się już na ulicy bo czuję że mógłbym nie wrócić po spotkaniu jakieś grupy młodych dziewczyn zafascynowanych Edwardem :P). Dalszy czas dzisiejszej doby został miło i mam nadzieję do wykonania zaplanowany ;).

Komentarze

~kaspartou Zapomniałeś napisać jak Maciek podrywał fryca i jak się kampiliśmy za samochodem chcąc usłyszeć o czym gadają ;p
06/05/2010 12:50:05
~kaspartou O czym wy mówicie? To ma być długa notka? ;p
Teren był bardzo fajny i lajtowy. Najlepiej o tym świadczył wyraz twarzy Oli(że) gdy przebijaliśmy się przez jakieś bajorko ;p
I tak najfajniej było z Frycem w śpiworze.
A E2rd(Edward) jest boski!
06/05/2010 12:47:46
aniacc Przeczytałam. :)
kostki czasami się przydają. ;P
Podsumowując teren był ciekawy i chętnie przejdę go jeszcze raz, ale w innych butach.! ;D
Biwak był ciekawy, gra w WH świetna, muzyka odpowiednia, decyzje podjęte , wspomnienia wieczne. ;D
Co do filmu to nie zamierzam go oglądać, bo sobie popsuje opinię o książce. Obsadzenie głównej roli - Edwarda przez "Pattiona" to coś strasznego ;p Facet jest brzydki i popsuł mi całą wyobraźnie ;p
04/05/2010 20:51:51
~imcfrycu Się rozpisałeś :D ja zaś powiem krótko: na mój gust wypad się udał. matura tez :P
04/05/2010 20:19:41
kisiel45 oj takkk...
nie ma to jak długa notka piotra przed maturą z matmy:)
04/05/2010 18:46:07
ewastynka1 "Księżyc w nowiu"? i Ty na tym filmie nie usnąłeś?:P ja oglądając obie części "sagi zmierzch" myślałam że umrę z nudów:P gratuluję wytrwałości i podziwiam;) a co do gry aktorskiej w obu tych częściach... koszmar;]
04/05/2010 17:52:17
~magda haaa, mój chłopak jest zajebistyy:P nawet w berecie:d
a mnie tam nie było;/
04/05/2010 17:24:31

Informacje o siodmyniezawszewspanialy


Inni zdjęcia: Ranek już się budzi :) halinamP. wanderwarJa nacka89cwaPrezent na szczęście otienJa nacka89cwaGęgawa slaw300... fuckit2296Kryzys pequenaestrella1515 akcentova:) dorcia2700