Gdy wstałam rano, chciałam spojrzeć na Lou, ale jednak jej nie było. Spojrzałam na zegarek, było dość wcześnie. Przebrałam się, i zeszłam na dół. Na dole Lou siedziała razem z Nortonem, jedli owsiane płatki z mlekiem.
- Czesć Paulina! - zawołała Lou.
- Cześć, cześć. Jak się czujesz? podeszłam do Lou, po czym spojrzałam na jej szerokie rany.
-Bardzo dobrze, ale bardzo chciałabym odwiedzić mamę.. - westchneła.
- To co dziś robimy?! - z szerokim uśmiechem na twarzy powiedział Norton.
- Nie wiem jak ty Lou, ale ja muszę na nas zarabiać. Więc zaczekaj na mnie na 13 dzielnicy do godziny 14. - odpowiedziałam, po czym założyłam gitarę na prawie ramię.
Skrzypiące drzwi, się otworzyły. z opuszczoną głową wszedł Dean. Norton odrazu do niego podleciał. Nic takiego się mu nie stało, ale Norton naprawdę to przeżywa. Miał rozwaloną wargę, a krew leciała tak szybko.. Stałam w bezruchu. Po 5 minutach zaczął walić ktos do drzwi.
- NIE otwierajcie - warknął pod nosem Dean.
- dlaczego? - zapytałam szeptem.
Jednak Dean, nic innego nie powiedział. Przez 10 minut była cisza.
- Tak to wszystko już jasne! - krzyknął Norton, po czym szybkim krokiem poszedł do swojego pokoju.
Lou, szeptła cichym głosem "mam?" pokiwałam głową, po czym Lou pobiegła za Nortonem.
Zostaliśmy we dwójkę, ja i Dean.. delikatnie załapałam za dłoń Deana, szpecząc zapytałam.
- dlaczego to robisz?
Dean westchnął, i opuścił głowę w dół..
____________________________________
No to tak, dzis dużo dialogów było.
Było wczoraj 10 lajków.. ciekawe ile dziś będzie.
Jeśli będzie więcej, mam pewność że ludzie bynajmniej czytają, co pisze.
Dziękuję wam za lajki, i miłe komentarze. Oczywiście przyjmuję kryterię, więc piszcie.