Ok, wiec zaczynam kolejny dzień moje bezsensownego życia. Biorę gitarę i w drogę na miasto. Jest jak jest, ale tak naprawdę dziekuję mojej mamie, iż dała mi taki wspaniały głos przy narodzinach, przez który zarabiam na moją rodzinę. Gdy szłam na miasto oglądając się na stragany z ubraniami, zauważyłam buty które, podobają mi się już o kilku miesięcy. Pogrzebałam w kieszeni, i delikatnie westchnełam.. Szłam, szłam, aż w końcu doszłam na moje miejsce w którym gram już od póltrora roku. Zasiadłam delikatnie na murku położyłam kapelusz przed siebie, po czym zaczełam śpiewać piosenkę . Grałam, grałam, zarobiłam pare groszy, niestety chmury robiły się coraz ciemniejsze i spadł deszcz. W przymałych, rozklejonych glanach pozbierałam moje rzeczy i wyruszyłam, droga do domu wydawała się taka dłuuuga. Kiedy przechodziłam przez dzielnicę ćpunów, zauważyłam zagubionego chłopca wyglądał zaledwie na 18 lat. Nie wiedział co z sobą ma zrobić, jednak wolałam skręcić w inną stronę, jak usłyszłam mojego ojca, ojca który był pijany. W tym całym deszczu skręciłam, poszłam pod most, w którym cały czas przesiadywały biedne, chore, zabłąkane, głodne dzieci. Usiadłam na podłodze, wyciągłam gitarę i zaczełam grać. Ujrzałam małą dziewczynkę z blond kręconych włoskach, jej widok nie dał mi spokoju. gdy obróciła swą małą zagubioną zapłakaną twarz ujrzałam, że była moja siostra, z podbitym okiem i posiniaczonym ciałem... podbiegłam, wiedziałam, że zrobiłam źle, skręcając w inną stronę. Po chwili odczułm uczucie miłości od Lou, wtuliła się do mnie i płakała. A z jej ciała leciała delikatnie czerwona krew.. Minęło 15 minut chmury stały się niebieske, z których zawitało piękne zółte słońce, kiedy Lou uspokoiła się i szlochała pod nosem, chwyciłam ją za lewą dłoń, i powędrowałyśmy do domu, Lou zbytnio nie miała siły iść na obkoło całego miasta, aż do naszego osiedla, więc poszliśmy na skróty omijając dzielnicę ćpunów. Gdy dochodziłysmy do klatki zobaczyłyśmy karetkę, oraz policję. Natychmiast kazałam Lou wziąść moja gitare i uciekać pod 13 dzielnicę. Kiedy Lou pobiegła, szybko wleciałam na górę, a w moim domu panował haos. Ojciec leżał skuty kajdankami na podłodze, a matka? matkę ratowali.. w moich oczach zakręciły sie łzy... jednak szybko wziełam plecack, spakowałam swoje i lou rzeczy i uciekłam, niestety nie udało mi sie spakowac najważniejszych rzeczy. Na dole stał policjant, zatrzymał mnie, i zapytał czy mam coś wspólnego z tym wszystkim i czy jestem spokrewniona z tą rodziną. Bez zastanowienia odpowiedziałam nie, po czym szturchnęłam w ramię policjanta, i szybko pobiegłam na 13 dzielnicę. Dzielnicę ćpunów i nakromanów..
___________________________________________________________
Przepraszam za takie bzdety które napisałam, ale naprawdę nie umiałam się skupić..
i zbytnio nie miałam czasu. Bardzo dziękuję za miłe komentarze i lajki :)
Naprawdę.. to dla mnie takie miłe. Dziękuję. Kocham was bardzo.