photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 9 LUTEGO 2012

Psychodeliczna pordróż

W głąb siebie, do myśli, do ukrytych bardzo głęboko duchowych nici, do wspominania po raz tysieczny tego, co odeszło wraz z krótkimi dniami. O tak, słucham, pogrążam się w dźwiękach, choć nie widzę ich barw, brakuje mi do tego kilku-kilkunastu zwiazków chemicznych. Ale myślę, że ta ich muzyka wystarczy. Choć nie, są jeszcze obrazy, są jeszcze słowa, jest jeszcze jezyk, jest znaki i jest Droga. Droga, która nawet jeśli spadnie hektolitr deszczu, daje coś, czego nie mogłabym osiagnąć siedząc w domu. Radość, kiedy uda mi się mała rzecz, kiedy ponownie złapę się na takim przywiazniu uwagi do ruchu, że nie słyszę dźwięków. Nawet jeśli ten człowiek mówi to interesownie. Może mówi to, bo wydaję się być jakaś stuknięta. A nuż i nóż rzeczywisty, podusi kogos. Bo minę mam nieciekawą, zagryzam usta, krzywię się okrutnie, klne jeszcze gorzej, starym gnomom wtórując w plugawej przyśpiewce. Ale kiedy się uda, zachowuje się jak mała dziewczynka, choć rzeczywitość uwięziła mnie w ciele przerazy.

 

Posłucham jeszcze trochę, znów Magii, jeszcze raz ścieżki z gry, potem położę się do łóżka. Spróbuje pomyśleć o technikach, jakie dzisiaj powatarzałam i jakich się dzisiaj nauczyłam. Potem odszukam jeszcze w pamieci przepisu na szarlotkę, a następnie pozwole się nieść Nemuru, cudownej senności, choć na chwilę uciekając od niewyrazistych barw, miejsc i czasu.

Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika shironeko.