Pogrążona w sennym obłoku, podróżuje z nią, trzymam mocno poły kimona, wtulam twarz we włosy pachnące nieznaną dla mnie wonią. Unosi mnie, jak płatek śniegu wiruje w tańcu. Nie odczuwam chłodu, choć ogarnia mnie zupełnie głucha cisza. Zabiera mnie głęboko, w moje wnętrze, pozwala dostrzegać oddalające się coraz bardziej znamiona rzeczywistości. Unosi mnie swoim głosem, powoduje drżenie, wznosi znów, wdziera się do neuronów.
Nie znam jej języka, nie chce znać znaczenia słów.
Idę za nią.