Odkurzyłem coś, o czym zapomniałem, a fajne.
Noc jest moją duszą
Razem z letnim wieczorem zapetlona
Schyłkiem świtu dzień się wszczyna
Moje łzy Światu brakiem,
Twarz i słowa wroga mojej duszy nie pokona
Wstane z ciosem - ja w dwóch ciałach
jedno służy upadaniu
drugie dumą siły myśli.
Więc chodź widzisz, że poległem,
zamknij oczy, odwróc zmysły
Me potęzne ciało wbija jelec w twe wahanie
Kłuje jadem mych przekonań,
tak prawdziwych jak krew w żyłach
kiedy gniesz swe słowa w szare kłamstwa.
Gniew mój spokojniejszsy ponad sny bez krzyku.
Twarde głazy w twojej twarzy są jak wrzody -
ich bez liku w twojej dumie.
Mój śmiertelny cios poskładam
Runie w ciebie, lecz ja śmierci ci nie zadam.
Runie w ciebie, nie zniweczy twoje życie!
Runie w ciebie, zwolni serce w jadeicie,
Drzwi otworzy do słów czystych,
trysną z rąk, twych włosów, z twego śmiechu
Dadzą żyć, bo każde słowo jest jak kropla w źródle górskim -
Gasi pierwsze to pragnienie najlepiej
Gdy jest czysta, pełna życia,
Najwazniejsze, że przejrzysta.