Czy mówiłam już, że mój ojciec ma problem z alkoholem? Chyba nie.
Powiem więcej, ojciec jest uzależniony od alkoholu, czyli po prostu chory.
Ktoś powie: nie nie nie, alkoholik to tylko żul wystający pod sklepem 24h na dobę.
GÓWNO PRAWDA!
Ktoś, kto nie zna mojego ojca, na pierwszy rzut oka powiedziałby: robotny człowiek,
o błyskotliwym poczuciu humoru, bardzo pracowity, wesoły, typowy żartowniś.
Zupełnie nie przypomina typowego menela. Wydaje się porządny.
Właśnie, WYDAJE SIĘ...
Mam dość tłamszenia tego w sobie i udawania, że wszystko jest okej.
Nie, nie jest.
Dzisiaj chleje trzeci dzień. Od soboty.
Nawet specjalnie z tej okazji wziął sobie dwa dni wolnego.
Cudownie, prawda?
Nie pamiętam weekendu, kiedy był trzeżwy.
Co sobota i niedziela niekończąca się maniana.
Ktoś z boku powie, jak to możliwe, skoro w soboty idzie do pracy? to bardzo proste.
Czasem popijawa zaczyna się już w piątek wieczorem, zwłaszcza na popołudniowej zmianie. Ojciec przyjeżdża z pracy nagrzany, trochę trzeźwieje (na tyle, by mógł przepracować dniówkę w dorywczej pracy), po czym daje w palnik dalej. W niedzielę natomiast idzie do sklepu zatankować pusty, skacowany łeb i pokonwersować trochę z miejscowymi żulikami, po czym jak gdyby nigdy nic wraca do pracy w poniedziałek.Czasem podpija wieczorami, czasem nie, ogólnie chodzi trzeźwy aż do kolejnego piątku / soboty wieczora.
Rodzina kocha ojca i wychwala go pod niebiosa, nie wiedząc, jakim jest człowiekiem w środku. Nikt nie wie, jak to jest być uziemionym w czterech ścianach przez cały weekend z pijanym nieudacznikiem. Jakby nie mój Fabian, oszalałabym.
Najgorsze jest to, że gdy ojciec jest trzeźwy, to jest cudownym człowiekiem.
Natomiast gdy pije... Szkoda gadać.
Pytanie tylko, ile jeszcze dam radę to znieść?
Z roku na rok jest coraz gorzej. Matka nie daje sobie z nim rady.
Użytkownik sgmunited
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.