Carpe Diem
14 Delikatnie odepchnęłam go i chciałam wstać, lecz przyparł mnie do kanapy, mówiąc:
- Chyba mnie nie zostawisz w takim stanie? - Zrobił smutną minkę.
- A gdy będziemy w trakcie, a Jack się obudzi?
- To wtedy pomyślimy. - Zachichotałam, a on ponownie zaczął muskać moją skórę.
Gdy Megan z Brunem wrócili zastali nas leżących przed TV. Jasmin karmiła młodego.
- Widzę, że dajecie sobie radę? - Spytał Bruno.
- Tak. Jack był grzeczny, więc nie mieliśmy problemów.
- Mój skarb. Mogę go wziąć? - Podeszła do Jasmin. - Mamusia tęskniła. - Przytuliła się do niego i zniknęła za drzwiami swojej sypialni.
- Cały czas o niego się martwiła. Rzadko zostawia go z kimś. Nawet ze mną.
- Rozumiemy. - Odparła Jasmin.
- Dziękuję.
Jasmin położyła się na mojej klatce piersiowej ciężko wzdychając.
- Co jest? - Spytałem.
- Ona tak bardzo go kocha.
- Ty też będzie tak mocno kochać swoje.
- Chce mieć takiego samego synka.
- Ja też skarbie.
- Ale najpierw musimy znaleźć pracę i dom.
- Jutro czegoś poszukamy. Dobrze?
- Dobrze. - Ucałowałem ją w głowę i wtuliłem się w nią. Chwilę potem równomiernie oddychaliśmy pogrążając się we śnie.
***
Kilka dni później.
- Nic nie rozumiem. Musisz mnie nauczyć mówić po włosku. - Szlochała moja dziewczyna.
- Spokojnie kochanie. Ja już znalazłem pracę.
- Jak to?
- Pogadałem z Brunem, wcisnąłem się do tej samej roboty co on.
- To świetnie. - Pocałowała mnie, rzucając mi się na szyję.
- Poprosisz Megan, to cię pouczy, bo ja już od jutra zaczynam. - Odparłem z bólem. Nie chciałem jej zostawiać. Przecież dopiero co zaczęliśmy wspólne życie. Minęło dopiero kilka dni...
CDN.