Carpe Diem
15 Dzień za dniem mijał. Rzadziej się widywaliśmy, jednak z każdym jego powrotem do domu - cieszyłam się jak dziecko. Każdego dnia kochałam go jeszcze mocniej. Z pomocą Megan nauczyłam się biegle mówić po włosku. Oczywiście kaleczę, ale dobre i to.
Dzisiaj mija pół roku odkąd mieszkamy z Ericiem we Włoszech i to właśnie dzisiaj przeprowadzamy się do naszego małego gniazdka. To właśnie dzisiaj zaczynamy nowy etap w życiu.
Dzisiaj wszystko się zmieni...
- Kochanie?
- Tak?
- Masz jakieś plany na dzisiaj? - Spytał Eric.
- Nie, a coś się stało?
- Stało się to, że zabieram moją śliczną księżniczkę na kolację. - Objął mnie w pasie, mocno przyciągając do siebie.
- Jest co świętować!
- Chciałbym, żebyś włożyła tą jasną sukienkę, którą razem kupowaliśmy.
- Tą pudrową?
- Skarbie, dobrze wiesz, ze dla mnie ona ma jasny kolor. - Zaśmiałam się.
- Wiem o którą ci chodzi.
- No to o 19.00 się widzimy. Kocham cię. - Musnął moje wargi, po czym znikł za drzwiami wyjściowymi. Dzisiejszego dnia miałam wolne, więc zaczęłam pakować wszystkie nasze rzeczy, które za te 6 miesięcy kupiliśmy, do pudeł. O 11.00 wszystko było zapakowane, a ja nie chcąc tracić czasu, zamówiłam taksówkę i zniosłam nasze rzeczy przed dom przyjaciela Erica. Młody kierowca zapakował wszystkie kartony do bagażnika i pojechaliśmy w stronę mojego i Erica domku. Ponownie taksówkarz zaniósł mi rzeczy do środka, po czym odjechał.
Dom był już wyremontowany i w większości umeblowany. Po kolei nosiłam nasze ciuchy do garderoby, kosmetyki do łazienki i inne przedmioty na "swoje" miejsca.
Kilka godzin później postanowiłam pójść do sklepu kupić produkty spożywcze. W koszyku znajdowały się wszystkie nasze ulubione produkty. Po powrocie do domu, pochowałam jedzenie do lodówki i szafek, po czym poszłam do łazienki wziąć kąpiel. Umyłam zęby i wysuszyłam włosy. Nałożyłam mocniejszy makijaż niż zwykle, a włosy pofalowałam. Gdy wyszłam z łazienki od razu poszłam po moje ukochane, tradycyjne czarne szpilki. Wyciągnęłam z szafy sukienkę, o którą prosił mnie chłopak i czarną marynarkę. Po ubraniu się, znalazłam jeszcze pudrowe długie kolczyki w kształcie nutek, które momentalnie znalazły się na uszach. Spryskałam się jeszcze perfumem, kiedy rozległ się dźwięk mojej komórki.
- Tak?
- Gdzie jesteś?
- W naszym domku. - Uśmiechnęłam się na te słowa, choć wiedziałam, że Eric tego nie zobaczy.
- Za 10 minut tam będę.
Myślałem, że zwariuje... Nie było jej w domu Bruna, a przez myśl mi nawet nie przeszło, że mogła pojechać do naszego domku.
Kilka minut po naszej rozmowie telefonicznej czekałem na nią oparty o drzwi samochodu. Gdy wyszła z domu biło od niej coś... coś pięknego. Wyglądała tak ponętnie, że nie mogłem się jej oprzeć. Z każdym jej krokiem serce waliło jak opętane... Jakby chciało wyskoczyć mi z piersi.
- Wyglądasz bosko. - Cicho wypowiedziałem, muskając jej szyję.
- To... gdzie mnie zabierasz?
- Na randkę. - Uśmiechnąłem się po czym zaprowadziłem ją do samochodu. Chwilę potem byliśmy już w drodze.
Eric zamówił stolik w jednej z ekskluzywnych restauracji we Włoszech. Zjedliśmy kolacje, kiedy ten wstał i klęknął przede mną.
- Skarbie, wyjdziesz za mnie?
CDN.
Coś Was mało pod ostatnią częścią. Nadrobicie?