Carpe Diem
7 Nie wiedziałem, co robić. Nawet nie miałem samochodu, żeby do niego wsiąść i pojechać za Jasmin i jej tatą. Praktycznie... nic nie wiedziałem o niej. Ale przecież ojciec wziął ją tak, jak stała... czyli ... walizka! No tak! Szybko pobiegłem do mojego domku, gdzie zatrzymała się dziewczyna. Odnalazłem jej walizkę i szybko ją przeszukałem. Jednak nic konkretnego nie znalazłem. Debil ze mnie. Jak można 2 miesiące spotykać się z dziewczyną i nie znać jej danych osobowych? No tak to ja.
Oparłem się o łóżko i modliłem, żeby znaleźć jakieś dokumenty dotyczące jej osoby. Po kilkunastu minutach zacząłem przeszukiwać pokój, łazienkę i inne pokoje i nic. Niczego nie zostawiła.
Przez kilka miesięcy dzień w dzień chodziłem na plażę... Przypominałem sobie całe 2 miesiące wakacji... Tych najlepszych, najwspanialszych wakacji. Wiem, że to takie trochę niedorzeczne, ale przyzwyczaiłem się do jej obecności. Zapachu... Nie wiem, czy to miłość, ale potrzebuje jej.
- Stary, co jest? - Spytał Justin.
- Nic.
- No przecież widzę, że taki jakiś dziwny jesteś... Zakochałeś się czy co?
- Może.
- Chodzi o tą laskę z wakacji? Jak jej było... - Zastanawiał się.
- Jasmin.
- No właśnie... A w ogóle, co się z nią stało? - Opowiedziałem po krótce to, co się wydarzyło. Był w szoku. - Współczuje jej. Ale koleś teraz nic nie zrobisz... Musisz z tym jakoś żyć, z tą świadomością, że nie będziecie razem i tak dalej... Znajdziesz sobie inną, lepszą. Wiesz, ile lasek jest na świecie?
- Tylko, że ja chce tą.
- Jesteś jak dziecko.
CDN.
No w końcu jakaś część jest ;) Mam nadzieję, że się spodoba ;*