Desiderio
Słyszałam, jak podnosi się z kanapy i niepewnym krokiem podchodzi do łóżka. Uniósł kołdrę i szybko wsunął się pod nią. Czułam jego wahanie, gdy położył się obok mnie. Było mi tak okropnie zimno, że razem ze mną trzęsło się chyba całe łóżko. Chłopak bardzo powoli przysunął się i objął mnie ręką w pasie. Jego ciało było tak gorące, że praktycznie mnie parzyło i moje mięśnie od razu się rozluźniły, zalała mnie fala rozkosznego ciepła. Splotłam palce naszych dłoni i mocniej wtuliłam się plecami w jego szeroką pierś. Zaskoczyło go to. Sama siebie zaskakiwałam. Byłam rozdarta. Z jednej strony chciałam mu zaufać i pozwolić, by nasza znajomość zamieniła się w coś więcej, lecz z drugiej bałam się, że znów skończy się to tak, jak zwykle się kończyło. Nie chciałam ponownie zbierać z ziemi mojego rozdeptanego serca. Co prawda powiedziałam mu o wszystkim. O moim byłym narzeczonym i o krzywdach jakie mi sprezentował, a on wydawał się rozumieć, lecz dalej nie mogłam się przemóc. Okropnie trudno było mi stłumić w sobie wszystkie wspomnienia złych chwil i nie chciałam przeżywać ich na nowo, jednak czułam się przy nim taka bezpieczna...
Próbowałam się opanować, głęboko oddychać i po prostu zasnąć, lecz obecność jego ciała tuż przy moim całkowicie mi to uniemożliwiała. Poczułam na karku dotyk jego miękkich ust i moje ciało przeszedł dreszcz. Zamarłam, wstrzymałam oddech, lecz chłopak nie odważył się ponownie mnie dotknąć. Powoli uwolniłam powietrze z płuc i odwróciłam się twarzą do jego piersi.
- Możemy zaczekać - szepnął delikatnie, lecz wiedziałam, że jego słowa nie są do końca prawdziwe.
Chwilę myślałam nad tym, co powiedział, rozważałam wszelkie za i przeciw, ważyłam słowa na języku, w końcu powiedziałam równie cicho, co on przed chwilą:
- Ja po prostu się boję.
- Tego, że cię zranię, zostawię? - zapytał.
Kiwnęłam tylko głową tuż przy jego ramieniu.
- Nie śmiałbym, nie ciebie - powiedział poważnie i musnął kciukiem mój policzek.
Wtuliłam się w jego dłoń i uśmiechnęłam w ciemności. Uświadomiłam sobie, że nigdy mnie nie zranił, że zawsze był przy mnie, kiedy go potrzebowałam. Nie mogłam go winić, za swoje łzy wywołane wspomnieniami z poprzedniego życia. Nie powinnam też była wcześniej go zachęcać, jeśli sama nie wiedziałam czego chcę. Czułam, że to on jest tym, który będzie moim przyjacielem, chłopakiem i obrońcą w jednym.
Powoli i z wahaniem położyłam dłoń na jego piersi, czułam wyraźnie szybkie pulsowanie jego serca.
- Kocham Cię - szepnęłam drżącym głosem.
Jego pierś znieruchomiała, gdy wstrzymał oddech, a serce przyspieszyło. W końcu chłopak odetchnął głęboko i ujął moją twarz w dłonie, oparł swoje czoło o moje i z wahaniem złączył nasze wargi w pocałunku. Oddałam go całą sobą. Czułam w ustach słodycz, szczęście wypełniało mnie całą. Gdy odsunęliśmy się od siebie, on podniósł się i usiadł opierając o ścianę, potem przyciągnął mnie i posadził sobie na kolanach. Położyłam dłonie na jego ramionach i pocałowałam kącik jego ust, policzek, brodę, zsunęłam swe usta na jego szyję. On w tym czasie wsunął dłonie pod moją koszulkę i gładził moje plecy, biodra. Czułam, jak jego skóra robi się coraz cieplejsza, jak jego dotyk staje się coraz to bardziej drżący i jak wstrzymuje swoją namiętność. Kiedy wpiłam się w jego wargi i musnęłam językiem jego podniebienie nie wytrzymał i chwytając mnie za pośladki przyciągnął jeszcze bliżej. Mało nie zdarł ze mnie koszulki, a potem biustonosza. Już nie hamował swoich emocji. Jęknęłam cicho, gdy jego ręce zawędrowały z moich pleców na brzuch, a potem piersi. Nie pozostałam bierna i całując jego ramiona przesunęłam dłońmi w dół jego brzucha. Zadrżał pod moim dotykiem, jego skóra była rozpalona. Już miałam ściągnąć z niego bokserki, lecz zawahałam się, czy aby na pewno jestem na to gotowa. Zdałam sobie jednak sprawę z tego, że już trochę za późno aby się wycofać. Wyłączyłam umysł i pozwoliłam ponieść się uczuciom. Namiętność, miłość, pożądanie... Po kilku sekundach on był już całkiem nagi i próbował sprawić, bym mu dorównała. Nie trudził się długo. Osunęliśmy się na poduszki i dalej wprowadzaliśmy swe ciała w drżenie, a gdy w końcu złączyliśmy się w jedno zamieniłam się w płynną lawę. Topiłam się i rozpływałam w jego ramionach przy każdym dotyku, każdym geście, oddechu, ruchu... Mogłam myśleć tylko o nim, o jego ciele tuż przy mnie, we mnie... Jęknęłam głośno i wbiłam paznokcie w jego ramię, gdy opadł zmęczony obok mnie. Scałowałam szeroki uśmiech z jego twarzy i ułożyłam głowę na jego piersi. Oddychaliśmy głęboko, nasze ciała drżały z wysiłku. Nigdy wcześniej nie czułam się tak dobrze. Miałam wrażenie, że potrafię latać, że mogę wszystko. Byle z nim...
~ Anonim