A teraz coś trochę z innej bajki ;)
Desiderio*
Stała przede mną w samej tylko bieliźnie i za dużej o trzy rozmiary koszulce, błękitny materiał kończył się gdzieś w połowie jej ud i był przesiąknięty moim zapachem. Wyglądała tak słodko i niewinnie, że prawie uwierzyłem, iż jest aniołem. Podszedłem do niej powoli, chwyciłem w dwa palce kosmyk jej rudych włosów i przez chwilę się nim bawiłem. Potem przysunąłem twarz do jej szyi i wciągnąłem w nozdrza zapach słodkich perfum. Opuszkami palców musnąłem jej ramiona, które od razu pokryły się gęsią skórką. Ona jednak położyła swą maleńką dłoń o zgrabnych palcach na mojej piersi i delikatnie, lecz stanowczo mnie odepchnęła. Patrzyła na mnie karcącym wzrokiem, choć jej zalotny uśmiech przeczył przyjętym pozorom.
- Wiesz co, jednak zdejmij tę koszulkę - powiedziałem ozdabiając swą twarz powagą.
- Co? - zaskoczona wpatrywała się we mnie. - Przecież pozwoliłeś mi w niej spać.
- Zmieniłem zdanie.
Dziewczyna przez kilka sekund obserwowała mnie oszołomiona i bezradna. Jej usta momentalnie zacisnęły się w wąską kreskę. Zapewne myślała, że żartuję, ale śmiertelnie poważny wyraz mej twarzy chyba wyprowadził ją z błędu. Byłem doskonałym aktorem.
W końcu jednak ujrzałem w jej oczach złość i zdecydowanie, dobrze wiedziałem do czego jest zdolna. Odwróciła się do mnie plecami i ściągnęła przez głowę skrawek błękitnego materiału, potem spojrzała na mnie kątem oka i rzuciła nim we mnie. Nim zdążyła zabrać z krzesła swoją sukienkę i uciec z nią do łazienki chwyciłem ją w pasie, i przyciągnąłem do siebie.
- To chyba nie będzie potrzebne Ci do spania - mruknąłem wyszarpując z jej dłoni dopiero co chwyconą, jasnozieloną sukienkę.
Odrzuciłem ją z powrotem na krzesło i jeszcze bardziej przysunąłem się do dziewczyny. Przybliżyłem twarz do jej ramienia i chwytając zębami za ramiączko koronkowego, czarnego stanika szepnąłem:
- To chyba też nie.
Kiedy ja zsuwałem paseczek ciemnego materiału w dół jej ręki, ona stała jak sparaliżowana. Jej serce biło jak szalone, praktycznie przestała oddychać. Czułem rosnące we mnie pożądanie, uczucie tak silne, że aż prawie nie do wytrzymania. Z początku delikatnie przejechałem palcami po skórze jej brzucha, by potem z całą mocą przyciągnąć ją do siebie. Zachłannie dotykałem ustami jej karku i ramion, moje uczucia były silniejsze niż zdrowy rozsądek. W pewnym momencie dziewczyna położyła swoje dłonie na moich i wysunęła się z więżących ją objęć. Nie zważając na to dalej dotykałem jej praktycznie nagiego ciała.
- Przestań - szepnęła w nicość pomieszczenia.
Przejechałem dłonią po jej ramionach i w dół lewej ręki, zbliżyłem usta do jej szyi.
- Przestań! - krzyknęła nie patrząc na mnie.
Zamarłem zaskoczony, poczułem się, jakby mnie spoliczkowała. Nie mogła przecież liczyć, że zdołam się opanować, jeśli stanie przede mną w samej bieliźnie. Żaden mężczyzna by się nie powstrzymał. Nie przy jej gładkiej, delikatnie opalonej skórze i idealnej sylwetce, nie przy tak krągłych piersiach i doskonałych biodrach.
Milczałem. Nie wiedziałem, co robić. Po prostu stałem jakieś pół metra za nią z głową pełną bolesnych myśli. W końcu ona odwróciła się w moją stronę - najpierw tylko twarzą, lecz gdy zobaczyła moją wykrzywioną minę i tęczówki wyrażające jedynie ból stanęła cała przodem do mnie. Nie byłem w stanie patrzeć na nic innego, jak łzy plamiące jej nieskazitelne policzki. Nie chciałem jej zranić. Nim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, wytłumaczyć, ona szepnęła "Przepraszam" i wtuliła się we mnie. Kilka chwil stałem zdezorientowany, a potem ona musnęła wargami mój policzek.
- Nie powinnam była tu przychodzić - powiedziała cicho.
- To ja nie powinienem zachowywać się jak napalony idiota - mruknąłem, a ona parsknęła śmiechem w moje ramię.
Schyliłem się i podniosłem z ziemi niebieską koszulkę, podałem ją dziewczynie, a ona się ubrała. Powoli się uspokajałem. Wziąłem kilka głębokich wdechów i już prawie mogłem normalnie mówić.
- Mogę spać na kanapie, jeśli wolisz - powiedziałem lekko jeszcze zachrypniętym głosem.
Ona tylko wzruszyła ramionami, lecz i tak wolałem nie wystawiać na próbę resztek swej samokontroli. Dziewczyna zgasiła światło i położyła się na łóżku, słyszałem skrzypienie sprężyn materaca, gdy układała się wygodnie do snu. Sam ściągnąłem z siebie wszystkie ubrania i w samych tylko czarnych bokserkach rzuciłem się na kanapę. Zawsze spałem bez piżamy, a dziś wyjątkowo potrzebowałem czegoś, co ostudzi moje rozpalone zmysły.
Próbowałem, lecz nie mogłem zasnąć. Mimo woli wsłuchiwałem się w jej nierówny oddech, również nie spała.
- Zimno mi - szepnęła w końcu ledwo słyszalnym głosem.
*Desiderio (wł. pożądanie)