Carpe Diem
2 Brama prowadziła do Wesołego Miasteczka. Na ustach dziewczyny pojawił się jeszcze szerszy uśmiech a w oczach błysk. Przypomniała sobie wszystkie, beztroskie chwile spędzone z rodzicami właśnie w Wesołym Miasteczku. Te cukrowe waty, kolejki górskie, beczki śmiechu, zjeżdżalnie, pałac strachów...
Odkąd ojciec dziewczyny został politykiem skończyły się dobre czasy... Nastała wojna pomiędzy nimi. Zepsuły się ich relacje i chyba prędko się to nie zmieni.
- Podoba się? - Eric objął ją od tyłu.
- Kiedyś przesiadywałam całymi dniami w Wesołym Miasteczku... Ale to inne czasy. - Wyrwała się z jego objęć i popędziła w stronę karuzeli. Próbowała ją uruchomić, jednak na marne.
- Usiądź na jednym. - Polecił jej, a sam podszedł do sprzętu. Dzięki pewnej kombinacji przycisków uruchomił karuzelę.
- Jak to zrobiłeś?
- Tajemnica. - Uśmiechnął się zawadiacko.
Jeszcze jakieś półtorej godziny spędzili w lunaparku dobrze się bawiąc. Gdy postanowili wracać, było już grubo po północy. Jasmin miała daleko do domu, więc Eric zaproponował, że ją przenocuje. Po dłuższym przedrzeźnianiu, zgodziła się.
- Tu jest łazienka, a tutaj spędzisz dzisiejszą noc. - Podszedł do szafy i wyciągnął z niej koszulkę i ręcznik, po czym podał jej.
- Dziękuję -Dziewczyna skierowała się do łazienki. Była taka przytulna, że zapomniała o całym Bożym świecie. Z chwili rozkoszy wyrwało ją pukanie do drzwi.
- Długo tam jeszcze będziesz siedziała?
- Nie, już wychodzę.
- Zrobiłem kola... - Zawahał się, po czym spojrzał na zegarek. - Zrobiłem śniadanie.
- Daj mi 5 minut.
- Czekam na dole. - Związane w koka włosy rozpuściła. Wdziała koszulkę sięgającą do połowy ud, która była przesiąknięta drogimi perfumami, poprawiła jeszcze włosy, złożyła ręcznik i niepewnym krokiem zeszła na dół do kuchni. Erica na widok pięknych, długich i szczupłych nóg niemalże powaliło. Tak zmysłowo wyglądała w tej za dużej koszulce, że nie mógł przestać lustrować ją wzrokiem. Speszona dziewczyna próbowała naciągnąć niżej koszulkę jednak nic to nie dało. Eric się opamiętał i zaprosił ją do stołu, gdzie były przygotowane gofry z truskawkowym dżemem i bitą śmietana, polane sosem czekoladowym. Jedli rozmawiając i wygłupiając się. Zanim położyli się spać było już w pół do 6.00. Chłopak położył się na kanapie i prawie momentalnie zasnął. Jasmin dziwnie czuła się w jego łóżku, które było przesiąknięty męskim zapachem i potem. Przez jakieś 10 - 15 minut wierciła się z boku na bok. Dziwnie czuła się w obcym domu. Zeszła owinięta kołdrą na dół i usiadła na podłokietniku sofy, szczelnie okrywając się. Był taki słodki, gdy spał. Wyglądał tak niewinnie, że aż dziecinnie. Eric czuł czyjąś obecność i się obudził. Gdy zobaczyli się nawzajem o mało nie krzyknęli. Zaczęli się śmiać.
- Czemu nie śpisz? - Spytał po chwili.
- Nie mogę zasnąć.
- Chodź tu. - Odkrył kawałek koca i zrobił miejsce dla Jasmin. Ta bez wahania weszła pod koc i mocno się do chłopaka przytuliła. Eric był trochę zdziwiony ale odwzajemnił gest. Chwilę później zasnęli.
CDN.