Opowiadanie 2
Część 32.
Gdy doszliśmy do domu. Od razu przebrałam się w koszulkę Maksa, gdyż swoich ciuchów już, a może jeszcze tutaj nie miałam.
- Głodna? - Spytał uśmiechając się słodko.
- Jeśli będziemy jeść kanapki, to nie.
- A czemu pomyślałaś o kanapkach?
- Bo jak byłam u Matta... to Mu się kolacji robić nie chciało...
- Ale ja nie jestem Nim i mi się dla mojej księżniczki chce robić kolację. - Podszedł do mnie i namiętnie mnie pocałował. - Chyba że będziemy coś innego, fajniejszego robić... - Spojrzał na mnie i ponownie wpił się w moje usta, prawą ręką błądząc po moim udzie. Podniósł mnie i położył na łóżku. Pieścił wargami każdą komórkę mojego ciała. Nie mogąc się powstrzymać, cicho mruczałam. Powoli lecz stanowczo wchodził we mnie...
Po wszystkim spytał:
- Kochasz mnie?
- Aczy gdybym nie kochała, to bym tu z Tobą nie leżała? Nie kochała się? Nie uciekła sprzed ołtarza?
- Ja bardzo Cię kocham i chciałbym mieć kiedyś z Tobą rodzinę... Z dwójkę dzieci... Zrobić ogród... Chodzić na wspólne spacery, pikniki. Robić wycieczki rowerowe, pomagać Im robić zadania domowe, pozwalać chodzić na imprezy, martwić się o Nich... Mieć kiedyś wnuki... I być z Tobą. Do końca życia.
- A co z moimi studiami?
- Nie musisz studiować. Ja mam wysoką wypłatę i nie musimy się o Nic martwić. No chyba że chcesz się uczyć?
- Nie wiem...
- Albo wiesz co Skarbie?
- Hym?
- Zawsze możesz dawać lekcje muzyki.
- Dobry pomysł.
- To jak?
- Też chce mieć z Tobą rodzinę, martwić się o dzieciaki i jeździć na wspólne wycieczki. Ale najbardziej chce, żebyś już zawsze i na zawsze był przy mnie.
- I będę. Nie wybieram się nigdzie ślicznotko...
- No ja myślę. - Zaczęliśmy się śmiać.
- Mam pomysł. Chodź.
- Ale ja nie mam tutaj żadnych ciuchów.
- To nic. Tak wyglądasz bosko.
- Ale przecież...
- Ubierzesz sobie moje dresy. - Po chwili byliśmy już tak samo ubrani. Założyłam jeszcze na głowę fullcap'a. Maks się uśmiechnął i mi Go wziął. Bez wahania weszłam jeszcze raz do garderoby i wzięłam kolejnego. Zadowolona z siebie podeszłam do Niego i musnęłam Jego wargi.
- To gdzie mnie zabierasz?
- Zobaczysz... - Uśmiechnął się cwaniacko.
Chwilę później byliśmy w jakiejś starej kamienicy. Aż mnie ciarki przeszły na sam jej widok. Maks to zauważył i zaczął się śmiać, dodając:
- W środku jest dużo lepiej. - Faktycznie. W środku wszystko było piękne i nowe. - Skarbuś poczekaj tu moment na mnie. Zaraz przyjdę. - Poszedł do góry po czym po chwili wrócił z jakimś chłopakiem.
- Cześć. Mark jestem.
- Cześć. Sarah.
- Gotowa?
- Na?
- Ona nic nie wie. To taki spontan...
- Hę?
- Chcesz Skarbie tatuaż?
- Tatuaż?
- Taki malutki. Ja chce sobie zrobić dla Ciebie.
- Taki malutki?
- Taki malutki. Robimy takie same? - Uśmiechnął się łobuzersko
- A bardzo boli? - Zwróciłam się do Mark'a, który miał całe ręce wytatuowane.
- Troszkę. Obiecuję, że będę delikatny.
- No dobrze. Dla Ciebie. - Musnęłam soczyste wargi Maksa. Złapał mnie za rękę i skierowaliśmy się do pomieszczenia obok, gdzie znajdował się salon. Na pierwszy ogień poszedł Maks.
- To co chcesz i gdzie?
- Chce takie serduszko, a w środku ma być literka S i żeby był tutaj. - Wskazał palcem na lewe podbrzusze. 10 minut później siedziałam już ja na fotelu.
- Rozumiem, że Ty taki sam chcesz? - Uśmiechnął się.
- Tak, tylko z literką M. - Odwzajemniłam gest. Po wszystkim pojechaliśmy do domu.
CDN.