Pomoc zabłąkanym, część 25.
Kilka minut później byliśmy już w domu Kris. Był starannie urządzony. Nie zbyt nowoczesny, w takim klasycznym stylu.
- Laski, co wy na to, żeby zrobić grilla? Podzwonimy po kilku znajomych... Chyba, że chcecie tylko w czwórkę... - Czak spojrzał na Kris i Jej brzuszek. - W piątkę. - Od razu na Jego buzi zaistniał szeroki uśmiech. Widać było, że bardzo kocha swoją dziewczynę jak i maleństwo, które miało być znakiem Ich miłości.
- Jak chcesz Lis? - Spytała mnie Kris.
- Wiesz... mi to obojętne.
- Mi też. Ale chętnie bym coś zjadła. - Zaczęliśmy się śmiać.
- No to wszystko jasne... - Gdy wyszedł, postanowiłam poruszyć temat ducha ze snu i lotniska. Opowiedziałam Jej co mi się śniło i że widziałam tego ducha na lotnisku. Była zmieszana.
- Lis... Ja nie widzę duchów już od półtorej roku...
- Dlaczego? Przecież...
- Miałam wypadek. Uderzyłam głową w coś ostrego, albo ktoś mnie uderzył. Znalazł mnie Czak i zawiózł do szpitala. Tak Go właśnie poznałam. On nie wie o TYM darze. - Po policzku spłynęła Jej łza.
- Kris, tak mi przykro...
- Nie przejmuj się. Przyzwyczaiłam się już. - Do pokoju wszedł Charli, podszedł do mnie i wziął mnie za rękę, zwracając się do Kris.
- Pani wybaczy, ale porywam Jej szanowną przyjaciółkę. - Uśmiechnął się łobuzersko i wyszliśmy z domu... Otworzył mi drzwi do samochodu Czaka, po czym sam wsiadł i ruszył.
- Skarbie, gdzie jedziemy? Przecież przyjechaliśmy tu do Kris, a tymczasem włóczymy się po mieście...
- Oj Skarbie, nie złość się to Tylko kilka godzin... Wrócimy na grilla, spokojnie. - Zrobił minkę słodkiego szczeniaczka, że uśmiech od razu pojawił mi się na buzi.
Chwilę później, po około trzydziestu minutach jazdy Charli za trzymał pojazd, wysiedliśmy. Przed Nami ukazał się śliczny domek, obok Niego duży basen i dróżka usłana płatkami róż, rozdrażniająca się w stronę basenu i domku. Osłupiałam, a Charli to wykorzystał i zaczął mnie całować i ciągnąć w stronę domku.
- Teraz mamy chwilowe wakacje... - Całus. - ... i możemy sobie pozwolić na przyjemności... - Całus. - ... bo w domu nie za bardzo mamy czas... - Całus... - ciągle się uczymy.
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też. - Szliśmy po schodach do sypialni. Zaczął z ciągać ze mnie pojedynczo ciuchy. Długo nie zostałam mu dłużna... Zaczęliśmy się kochać. Brakowało Nam tego. Dzisiaj był bardziej brutalny niż zawsze, co sprawiło mi jeszcze większą przyjemność. Wiedział co zrobić żeby było mi dobrze. Uwielbiałam się z Nim kochać.
- Skarbie, nie chciałabyś takiego maluszka?
CDN.
http://www.youtube.com/watch?v=36mCEZzzQ3o&utm_source=youtube&utm_medium=watch&utm_campaign=wp_onedirection_intl_oneway
- Musisz przyjechać, potrzebuję pomocy!
- Co się stało?
- Mój miś jest w praniu i nie mam z kim spać, a jestem pewna,
że dzisiejszej nocy wielkie potwory wyjdą z szafy i będą chciały mnie zjeść!