Pomoc zabłąkanym, część 12.
Położyłam się na łóżku i cały czas się wierciłam. Te obskurne białe ściany w dużej sali, gdzie sama leżałam źle na mnie wpływały. Czułam się taka samotna.
Mama musiała pójść już o 20.00, bo godziny odwiedzin już się dawno skończyły.
Nie miałam co robić. Żadnej książki, zeszytu, telefonu - nic. Wzięłam koc leżący na moim szpitalnym łóżku i usiadłam na dużym parapecie przykrywając się nim. Wpatrywałam się w przechodniów. Byli tacy beztroscy, pełni życia. Zastanawiał mnie też fakt, że jak na razie nie widziałam żadnego ducha od trzech dni.
Około godziny 21.00 przyszedł Charli. Popatrzył na puste łóżko i chyba spanikował. Rozglądnął się po sali, a gdy mu pomachałam od razu się uśmiechnął.
- Musisz mnie tak straszyć?
- Cześć. - Wyszczerzyłam się w uśmiechu.
- Czemu nie śpisz? I gdzie masz okład na głowę? A tak w ogóle, to co robisz na parapecie? A okład? Dziewczyno, przecież Ty masz gorączkę.
- To przez tą salę. Jakoś nie mogę spać i siedzę sobie na parapecie i wpatruje się w ludzi. A co do gorączki to chyba już nie mam, bo dobrze się czuję. - Poszedł do mnie, wziął mnie na ręce, położył na łóżku i starannie przykrył.
- Poczekaj chwilkę. - Wyszedł, a po chwili przyszedł z termometrem i moją kartą pacjenta. Usiadł na łóżku i przyłożył termometr. Znowu zapatrzyliśmy się w swoje oczy i ... i prawie doszło do zbliżenia, ale się opamiętaliśmy.
- Przepraszam. - Powiedzieliśmy równocześnie i się zaśmialiśmy. Charli sprawdził termometr.
- No, gorączka spadła. 38 stopni. Czyli jest coraz lepiej, ale nadal nie wiem dlaczego przez trzy dni Ci się trzymała taka wysoka gorączka. Odnotował coś w karcie.
- Lisa, co robiłaś za nim trafiłaś do szpitala?
- Rozmawiałam z pewną Panią o śmierci Jej córki. Później szłam wolno do domu, ale źle się poczułam i postanowiłam przyspieszyć.
- Okay. A zdarzało się coś podobnego?
- Nie. - Znowu coś zanotował i uśmiechnął się.
- Śpij dobrze. - Chciał wyjść, ale Go zatrzymałam.
- Nie, proszę, nie idź. Nie chcę być tu sama. - Oczy zaszły mi mgłą.
- Jeśli tego chcesz... - Usiadł ponownie na krześle i wpatrywał się we mnie. - Jesteś na prawdę śliczna. - Ponownie się uśmiechnął.
- Dziękuję... Charli, mogę Ci zadać pytanie?
- Wal śmiało.
CDN.
Dobranoc :***