magnez mi chyba nie pomógł, znów mam pulsujące łydki :D i boli mnie dupa. co nie zmienia faktu, że było MEGA, ryj mi się cieszy na samą myśl o wodzie w sprayu, o UNO, o szukaniu mojej canonowej zatyczki, o walce z czasem, a dokładnie z samowyzwalaczem (:D), o dłuuuuuuuugiej trasie do chudowa między tirami i o wstrzymywaniu ruchu wahadłowego :d tylko chujowo jeździ się rowerem po świeżo nałożonym asfalcie, bo gorący żwir przyczepia się do skóry i ubrań :d aczkolwiek kompresja czasu osiąga szczyt, czyli jest tak, jak lubię. ^^