jest jakos niewyobrazalnie smutno. czuje, ze juz nie jest tak jak powinno byc, chyba zaczal sie pierwszy kryzys. ta, skad ja to znam, zawsze przeciez musi zaczac sie psuc, a ja jak zwykle zylam chorymi wyobrazeniami.
widzę jak owszem, to bez znaczenia i to nieistotne, jak wszystko waży mniej i nie przybliża się, widzę jak małe, nieidealne, nocne niebo o ile znaczy mniej, nie urodzajne, nie nawołuje mnie, widzę jak owszem, to nieistotne, nieważne, niepiękne, wyblakłe i ...
... to nie istotne z perspektywy absolutu.
dzieli nas rzeka niewypowiedzianych marzeń i dzieli nas rzeka zwyczajnych spraw i nikt z nas nie wie, co się jutro może zdarzyć i nikt z nas nie wie, co się jutro może stać... może przyjdzie noc, może przyjdzie dzień, może przyjdzie czas, kiedy spotkamy się, może, o boże, może... przemija czas, przemija, nie zbliża nas.