Kiedyś, po rozstaniu z moim "Całym światem", strasznie mi było przykro, że nie ma nikogo, komu na mnie zależy. Nikogo, od kogo mogłabym dostać walentynkę.
(Mój "Cały świat" nie lubił tego święta. Uważał je za komercyjne i nie warte uwagi...nie ważne...W sumie każdy dzień powinien być dniem świętowania miłości...;) )
Wtedy dostałam smsa od kolegi...to była sympatyczna, przyjacielska walentynka. Tak mi się humor poprawił, że pokochałam cały świat. :) -dzięki Radek ;)
Przyszło mi do głowy..czemu ja bym nie mogła wysyłać takich walentynek?
Od tamtej pory (zeszłego roku) wysyłam kilka ciepłych słów tego dnia. Może to dziwne..ale jeśli choć jednej osobie w ten sposób poprawię humor.... ;)
W tym roku byłam na balecie. Na Bajaderze.
To było piękne.. czasem kłopoty z synchronizacją.. ale muzyka...taniec.. mmm
Akcja tendencyjna ale nie po to sie chodzi na balet ;)
Zapachniało orientem i w końcu zwyciężającą miłością... ;)
No i co że byłam z przyjaciółką? ;P
A... dostałam w tym roku walentynkę!!... -Dziękuję T.W. ->M.R. :*
"Tacyśmy zadziwieni sobą,
że cóż nas bardziej zadziwić morze? :)"