Mamy 23.45. Przeczytałam książkę, wyzbierałam jej strzępki z podłogi, posklejałam, jakkolwiek to aktualnie wygląda. Ach. Piesiak mi się troszkę z nią rozprawił. Przepisałam cztery zeszyty. Omówiłam dwa projekty na jutro. Została mi nauka na dwa sprawdziany i jeden temat z historii. Jeśli się wyrobię, nie pójdę spać o drugiej jak wczoraj. Nie mam na to siły, to tak na akapicie. Mam cholernie słaby organizm. Och, a Mariuszek sobie słodko śpi. A ja tu siedzę i się uczę.