photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 12 LIPCA 2012

"Byłam wolna, sama - mogłam zrobić tyle rzeczy. Zaplanowałam sobie długi spacer wśród jesiennych liści, zamierzałam pójść do kina, wreszcie miałam na to czas. Chciałam może jeszcze raz pobiegać po mieście, pożegnać się z ulubionymi sklepami [...]. Miałam lampkę, kilka książek.. I wiecie? Nie wykonałam żadnych z moich planów. Bo zakochałam się w ciszy, dotknęłam jej. Stała się dla mnie nagle czymś materialnym, żywym, obecnym. Cisza nie jest mgłą, nie jest sennością. Ludziom, którzy nie umieją jej słuchać, wydaję się pewnie trochę niepotrzebną, a nawet irytującą przerwą w zwyczajnym, codziennym hałasie. Niektórzy po prostu jej się boją. Nie wiedzą, że czasem staje się przyjacielem, żywą istotą, z którą można rozmawiać. A dla mnie od tamtego czasu cisza ma kolor niebieski. Może od tej wykładziny, a może od nieba, w które wpatrywałam się zamiast w telewizor. Próbowałam trochę zaglądać do książek, które sobie zostawiłam, ale nawet one nie były mi potrzebne. Moja cisza pełna była słów. Przypominały mi się dawno zapomniane wiersze, rozmowy z ludźmi, melodie. Pewnie coś jadłam, piłam herbatę. Ale przez większą część owych dni byłam gdzieś daleko - poza sobą, poza własnym życiem - jakby obok siebie i głęboko w środku jednocześnie."