-Headless?
-Tak, no to pier(w)si.
Tym pamiętnym żartem zaczął się trzeci dzień CP. Co prawda miałem pecha i gdzieś w nawale "obowiązków" umknął mi koncert Deathcamp Projeckt, a dziwnym trafem trafiliśmy znów na Arthrosis (blee). Jednak ten dzień trzeba zaliczyć jako udany, szczególnie w momencie kiedy po piątej rano przy dźwiękach bardzo gotyckich The Clash - London Calling, wychodziłem z Jaskini Nietoperza i natknąłem się na "Mocnego" palacza.
Dość z retrospekcją. Dzisiaj się opierdalam cały dzień. Piję hektolitry wody i gryzę aspirynę jak drażetki. Wczoraj:
-był pierwszy dzień Piastonaliów, a Dzień klubowy zorganizowaliśmy trochę inaczej;
-opowieści o Pornosach na bezludnych wyspach, kuligach, rowerach, wypociny życiowe, ośmieszające historie, jak i opowiadanie i tłumaczenie snów;
-zabawy popielniczką - moje ulubione;
-wyprawy do damskiej toalety;
-spacery pieszo do Gogolina po 11 w nocy;
-polowanie na dziki;
-leżenie w mokrej trawie;
-bieganie z obciążeniem po polu;
-powrót do domu w okolicach 2 w nocy boso, bo i tak było mi mokro.
Dzisiaj miałem ochotę na jakieś krwawe Anime. Devil May Cry sprawdził się idealnie. Może powtórzę sobie Hellsinga przez wakacje? Może. A i wakacje się zaczynają w czwartek. to już nawet nie 6 dni. Jak współczuje tym, którzy się uczyć muszę przez cały czerwiec jeszcze.
Ps Ja (centrum) Grzesiek(po prawej) i Wika (jeszcze bardziej po prawej i jeszcze bardziej cyber). Zdjęcie znalezione przez AlkoraXIII. Jedno z dwóch z Bolkowa, na których się widziałem.