Sa takie rozmowy, ktore beda nekaly mnie do konca zycia.
Bez ostatniego slowa, bez jednoznacznosci.
Bez schematu, ktory tak ostatnio kocham.
Ale wiesz, jeszcze bardziej kocham te rozmowy.
Nie chodzi juz o nic.
O to,ze cholernie malo spie.
O to, ze nie umiem skupic mysli.
O to,ze zawsze jest cos do roboty.
O to,ze dusi mnie powietrze.
I o to,ze jak w koncu cos mi wyszlo, nie moglam uwienczyc tego wyjazdem po nagrode.
O nic.
Jestem szczesliwa.
Bo ciagle mam do tego powody.
Ciagle ktos usyla mi droge szczesciarzy rozami.
Juz tylko 7 DNI.
Milosc. Czujesz to?