photoblog.pl
Załóż konto
Dodane 26 STYCZNIA 2013 , exif
570
Dodano: 26 STYCZNIA 2013

Różane kicikici

Czasami zobowiązania wobec świata mnie przerastają. Mój wielki tyłek egzystencjalny i małe piersi zapału przygniatają mój marny żywot do ziemi. Nie dają mi powstać.

 

Lina leństwa z której próbuję zleźć, ciągnie się i ciągnie. A ja nigdzie nie mogę dojść.

 

Nie wiem czy to przez pogodę, czy odległość, czas (bo już jutro Zg), a może usposobienie leniwca.. Nie mam chęci do życia. O nauce nie wspomnę.

 

Chcę leżeć i patrzeć w ścianę.

Zahibernować się i otworzyć ślepia dopiero na błysk Sunshine i wiosny.

 

A na koniec senno-zimowego rozgoryczenia.. takie rozważania: Jeżeli to co robimy zostało dziesiątki tysięcy lat temu zapisane i neicnie zaplanowane przez tkaczy losu i życia? Jeżeli to że teraz to piszę, że wciąż oddycham, że zostanę prawnikiem, albo skończę w rynsztku..? Jeżeli wszelkie moje działania i decyzje, które myślę że podejmuję świadomie, są swego rodzaju samospełniającym się przeznaczeniem? Jeżeli próbując je oszukać, robiąc coś na przekór wszelkim zasadom, nawet sobie własnej, ten los się nie łamie, lecz ciągne dalej i dalej, bo wiedział wcześniej? Jeżeli nie jesteśmy wolni, lecz zakuci w kajdany czasu, miejsca i przeznaczenia, jeżeli miłość nie istnieje, lecz jest swego rodzaju splecieniem się dwóch nitek egzystencjalnych? Jeżeli wszechświat wygląda jak pajęczyna, i nie zauważy różnicy, gdy jedna nitka pęknie, bo pajęczy Bóg doplecie nową?

 

To czy cokolwiek ma sens? Bo gdy w tym momencie się poddamy, to tak miało być, prawda? I nic tego nie zmieni.. Nic niczego nie zmieni.