od poniedziałku wziełam się za siebie, ale dzisiejszy bilans to wszystko zniszczył, a najbardziej kawałek pizzy i 3 czy 4 kawałki samego ciasta z pizzy a niby rano zapowiadało sie tak dobrze.
od poniedziałku się nie ważyłam pomimo, że od 2 lat robiłam to prawie codziennie, a bywało, że kilka razy dziennie, i jak dzisiaj wstałam sie zważyłam to się malo nie popłakałam ze szczęśca było 59,5kg ale że waga jest wredna małpa po chwli było już 60.0 troche to zmniejszyło moj entuzjazm, bo 5 z przodu to juz jednak coś, ale daje sobie tydzień bez zawalania i bedzie na pewno 59 :)
jak wstałam to zrobiłam 100 unoszeń nóg ( to chyba bardziej działa na brzuch niż na nogi )
kawa z mlekiem
wkurwilam sie przez klotnie i nie napisze co jeszcze zjadlam bo zapomniałam ;/
wiem ze byla sałatka grecka po mojemu, buraczki i pare innych zlych rzeczy
2 ptasie mleczka, 2 michalki
dałam po całości
ale przejechalam na rowerze jakieś 8km
przeszłam z 3-4km
a teraz ide spać
od jutra bez zawalania, robie to dla siebie zeby miec wreszcie satysfakcje z tego jak wyglądam, co prawda nigdy nie bede wygladala jak Anja, ale trzeba dążyć do wyznaczonych celów.