Było minęło, ale czy warto rozpamiętywać?
No to raczej!
Głupio mi to mówić, ale... bawiłam się świetnie... (ach ta skromnosć...)
Jednak największą niespodzianką i gwiazdą tego wieczoru moim zdaniem był pan Czesław Majewski...
Kojarzycie go?
Zrobił nam tak wielką niespodziankę i zagrał Gershwin'a... niesamowite.
Pan Czesio jest najlepszy. Ale przecież pani Santor też nie jest zła. To naprawdę fascynujące... tyle lat śpiewać i nadal mieć tak czysty, piękny głos...
Tak więc już po koncercie... hmm, już prawie tydzień. Kiedy następny? Ano nie wiem...
Ach... wracam do pisania konspektu... adieu!